Comic Con rujnuje nas wszystkich, przede wszystkim
emocjonalnie. Ta grafika, krążąca po Tumblrze i Facebooku w pełni oddaje
wszystko, co mam do powiedzenia na ten temat. Zwłaszcza gdy kilku moich
znajomych jest właśnie w San Diego i wrzuca fotki! Prawie czuję, co
chcecie mi powiedzieć o tym płonięciu na suficie. Nie o tym jednak dzisiaj
chciałam...
Obejrzałam panel supernaturalowy i nasunęło mi się kilka
myśli, mniej lub bardziej uczesanych, mniej lub bardziej pozbieranych. Ilustracje
w sepii lub klasycznej czerni i bieli, ponieważ mój dotychczas niezawodny
program do cięcia screenów zrobił mi potworną sieczkę i jedyne, co można było z
tym zrobić, to przekonwertować na klasykę.
Wszyscy na panelu...
Myśl numer jeden to
Dlaczego Rob Benedict i Richard Speight Jr. jeszcze
nie mają własnego komediowego spin-offa? Jest to tak bardzo niesłuszne! Domagam się
przygód Boga i Gabrysia zanim jeszcze obaj pizgnęli wszystkim w cholerę! Zawsze
wiedziałam, że chłopaki mają olbrzymi potencjał komediowy, w końcu nie po to
się ogląda te wszystkie filmy z paneli tudzież na nie chodzi, ale to, co się
działo na Comic Conie, przerosło moje oczekiwania!
Jeśli w 11 sezonie pojawi
się ponownie Olivette w postaci Chomika, nie będę w stanie zachować powagi, nie
ma takiej możliwości. Zawsze będę już słyszała skrzeczącego Richarda
podkładającego głos pod pluszaka, przy okazji nadając mu włoski akcent! I cóż,
jak to ujął Mark Sheppard, chomik był
„najlepszym
i najbardziej uprzejmym aktorem, z którym kiedykolwiek pracował w ciągu
ostatnich dziesięciu sezonów.”
Przeraża mnie to, że Jeremy Carver nadal uważa, że sezon 10 był
dobry. Jasne, teoretycznie nie może powiedzieć czegokolwiek innego, ale
zważywszy na to, ile ja widzę konstruktywnej krytyki naprawdę oddanych fanów
wszędzie, a jestem ostatnio bardzo w rozjazdach, od razu i w ogóle musiało i
musi być jej zdecydowanie więcej. Naprawdę, fani Was bardzo kochają i nie
przestaną, jeśli powiecie, że nie do końca wszystko wyszło tak, jak
chcieliście. Więcej – będą Was za to jeszcze bardziej cenić!
Reakcja na występ Chomika.
A widać, że wiecie, że nie jest dobrze, bo przynajmniej
teoretycznie wyciągnęliście wnioski.
Dostaliśmy bowiem informację, że sezon 11
będzie ponownie skoncentrowany na epickim dużym wątku i znowu dostaniemy
wielkiego złego. Oczywiście, oczyma duszy mojej widzę możliwość, że tym
wielkim złym będzie Rowena i boli mnie ząb mądrości na samą myśl, natomiast
cieszę się, że po tym ogólnie rozrzuconym sezonie bez motywu przewodniego
dostaniemy coś więcej. Miejmy nadzieję. Lekcję wyciągnięto również w kwestii
braci, jako że
po raz pierwszy od niepamiętnych eonów chłopcy mają współpracować i nie
boczyć się na siebie. W sumie, gdybym nie wiedziała, jak działają
zapowiedzi twórców, to może bym się bardziej cieszyła, teraz mam wrażenie, że to
będzie tak samo jak z Demon!Deanem czy Godstielem. Trzy odcinki i znajdą powód,
by się pokłócić.
King of Hell, at your service.
Moje okolice internetów zawrzały na powtarzające się wypowiedzi Marka
Shepparda – „I’m dead.” Ja
się jednak specjalnie nie przejmuję, jako że to Sheppard, który jest trollem.
To raz. Dwa, mówimy o człowieku, który nienawidzi jakichkolwiek spoilerów,
usuwa swoje nazwisko z napisów, by tylko nie wydać niespodzianki w fabule i
którego na moich osobistych oczach trafił szlag, jak się dowiedział, że jego
postać pojawiła się w zapowiedzi ostatniego sezonu Warehouse 13. Poza tym, nie da się ukryć, że oni wszyscy mówią
prawdę z pewnego punktu widzenia – potem oglądasz serial i się okazuje, że ktoś
miał sen albo wszystko będzie rozwiązane nieco inaczej. Mark też mówi prawdę –
Crowley JEST martwy, jest demonem, na litość bogów! Nie przywiązywałabym do
tego zbyt dużej uwagi, zwłaszcza biorąc pod uwagę, co powiedział trochę
później.
„I showed up as a
guest star, kissing the tall guy under the bridge and then, few seasons later,
I’m still here. To be honest, if I knew what’s gonna happen, I wouldn’t tell
you, because it’s so much fun.”
I pozamiatane. Jasne, możliwe jest, że się mylę i faktycznie
zginie w pierwszym odcinku. Szczerze? Jeśli jego storyline miałby wyglądać tak
samo jak w 10, przyjmę to z wielką ulgą.
Wzruszyłam się niemal do łez przy okazji zapalenia tych
malutkich świeczuszek z hasłem
#AlwaysKeepFighting. I nie tylko ja,
wyraźnie widać było, że Jared ma łzy w oczach, przez dłuższą chwilę naprawdę
nie mógł z siebie głosu wydobyć. Chwila, kiedy wszyscy uświadomili sobie, co
oznaczają światełka na widowni... Zważywszy na to, że Supernaturalowa Rodzina
składa się z wielu osób, które mają problemy ze sobą, me included, doskonale
rozumiemy potrzebę wsparcia. Akcje Mishy są fajne i Random Acts jest godne
wsparcia, radośnie przelewaliśmy kasę na Saint Jude Hospital, ale to akcja
Jareda trafiła dokładnie w nasze serca. Większość z nas była tam, część jest,
części się to wszystko wraca. I naprawdę, świadomość, że inni o nas myślą, jest
pomocna. Zwłaszcza, że wiemy, że Jared również jest jednym z nas.
Zwróćcie uwagę nie tylko na minę Jareda, ale jak oni wszyscy są poważni...
Cieszy mnie też, że aktorzy mają świadomość, że nasz fandom jest w
pewien sposób unikalny. Jared powiedział, że nie istnieliby bez nas,
Rob Benedict wprost oznajmił, że ten fandom jest niewiarygodny. Jesteśmy
rodziną, nic dodać, nic ująć.
A to chyba najważniejsze.
PS: Figurki Crowleya postawione przed każdym aktorem
rozczuliły mnie do łez. Wyciągnięto wnioski z zeszłego roku!
PPS: Carver przyznał, że Charlie miała być postacią na raz.
I dlaczego, pytam, dlaczego taką nie została?
PPPS: W tym sezonie mają się pojawić starzy fan favorites.
Nie wiem, czy naprawdę tego chcę.
PPPPS: Odcinek 4 sezonu ma być meta.
PPPPPS: To już niejako postcomicconowo, ale dzisiaj na
Twitterze Jim Michaels napisał, że Richard Speight Jr. wyreżyseruje jeden z
odcinków.