I nie, nie będziemy dzisiaj pisać o Monthy Pythonie i Świętym
Graalu tudzież o lękach demonicy zemsty, Anyanke. Jakkolwiek dziwnie by to nie
brzmiało, piszemy o Supernaturalu. Przepraszam
tylko za opóźnienie i za to, że recenzja będzie raczej krótsza niż dłuższa, ale
po pierwsze – Serialkon, po drugie – niebo spada mi na głowę obecnie jakby w
mniejszej objętości, ale nadal jest dosyć ciężko. Przy okazji obiecuję relację
z tego pierwszego, ale to jeszcze przynajmniej tak z tydzień.
Klasyczny motyw z horroru. Jak ładnie to zrobiono!
Do rzeczy jednak! To był dobry odcinek, taki w starym stylu.
Jak to jest, że potwory tygodnia
wychodzą po prostu rewelacyjnie, nawet jeśli sprawa wydaje się prosta jak metr
sznurka w kieszeni? Naprawdę byłabym za tym, że jeśli dojdzie do kolejnego
sezonu, powinien składać się właśnie z takich pojedynczych spraw. Choć
przyznam, podoba mi się to, jak od niedawna ładnie zaczęło się to przeplatać i
nawet w takim odcinku są nawiązania do głównego motywu sezonu.
Sam przyznał się do wizji Klatki, jednak nadal nie zostało
rozstrzygnięte, kto i w jakim celu zsyła wizje. Trochę popieram tu Deana, Bóg
ostatnio nie był specjalnie zainteresowany pomaganiem chłopcom, chociaż nie
zapominajmy o jednym – uratował ich z klasztoru, w którym Sammy uwolnił
Lucyfera. Interweniował. Może więc jego interwencją będą wizje? Choć niezmiennie
obstawiam Lucka.
Wielce ucieszyłam się na widok szeryf Hanscum. Donna
szaleńczo mi się spodobała już w odcinku z pishtaco, Hibbing 911 było tylko dopełnieniem. Liczyłam po cichu na jej
powrót, choć przyznam, że raczej wolałabym go zobaczyć w spin-offie razem z
Jody Mills. Lubię ją, choć nie da się ukryć, że jest nieco schematyczna i
przerysowana, zwłaszcza jeśli chodzi o sprawy damsko-męskie. Ale jestem w
stanie to zrozumieć, po małżeństwie z tym palantem Dougiem. Donna jest taka,
jaki gliniarz wmieszany w to wszystko okazjonalnie być powinien, przy okazji
wrażliwa i tak naprawdę wierząca w to dobro. Walczy też o utrzymanie pozycji w
męskim świecie i robi to z wdziękiem słonia w składzie porcelany, ale właśnie
to mi się podoba – jest jej tak daleko od ideału! Liczę na to, że będzie się
jej powodziło razem z zastępcą, a następnym razem, kiedy o niej usłyszymy, po
prostu zadzwoni do Winchesterów o pomoc, a nie przeczytają o jej zejściu w
podejrzanych okolicznościach przyrody.
Sprawa była ciekawa. Przyznam, że kiedy zobaczyłam w
zapowiedziach pluszowy łebek króliczka, oczka zrobiły mi się jak spodki i
zaczęłam się zastanawiać, czy nie będzie to kolejny prześmiewczy odcinek w
stylu Wishful Thinking. Jednak
wszystko było dużo bardziej skomplikowane i sprawiło, że po raz kolejny
zawzięcie kibicowałam duchowi, chłopcom życząc poślizgnięcia się w kluczowym momencie.
Ciężko wprawdzie rozstrzygnąć, czy Chester Johnson rzeczywiście molestował
dzieci, jednak to, co mu się przydarzyło, ciężko nazwać sprawiedliwością.
Biedny facet, naprawdę. Lubię ten motyw, powracający tak często w Supernaturalu. Nic nie jest czarno-białe,
zwłaszcza w świecie duchów.
Oczywiście, zajęcie Chestera dało pretekst do serii naprawdę
niezłych tekstów (Sam rzucający odniesienie do królika Rogera i Dean nieco
oburzony, że tym razem to nie on starał się być zabawny bardzo mi się
spodobali) i nieśmiertelnego motywu – Sam vs. klauni. Scena w windzie dorównuje
innej mojej ukochanej – Jim Sterling z Leverage
i finał drugiego sezonu się kłania. To się chyba nigdy nie zestarzeje! I
dobrze!
Sam Spam. Ładne ma te włosy w tym sezonu!
Niebył to milowy krok w historii SPNa, ale oglądało się tak
bardzo dobrze, że z niecierpliwością czekam na następną odsłonę. A to już
naprawdę dużo!
Supernatural 11x07 Plush, scen. E. Charmelo I N. Snyder,
reż. T. Andrew, wyst. J. Padalecki, J. Ackles, B. Buckmaster, B. Taylor i
inni.
No tak jakoś sama nie wiem ..Jakieś to trochę..odgrzewane? Króliczek był groteskowy,sprawcy nawiali i nic?Doug był sympatyczny.
OdpowiedzUsuńChomik
A mi się groteskowy króliczek tak bardzo podobał :D
Usuń