Wiadomo, że nawet najgorszy scenariusz zyskuje, jeśli
dorzucimy tam nazistów. Zwłaszcza morderczych nazistów z kosmosu, ale
nazistowscy nekromanci też ujdą w tłumie. Nie bez powodu Everybody Hates Hitler jest jednym z moich najukochańszych
odcinków, poza tym koncepcja wnuka rabina, który wyjarał instrukcję obsługi
golema odpowiada mojemu zwyrodniałemu poczuciu humoru… Nawet w sezonie 11,
kiedy dodaliśmy zajebistą Kobitkę Pisma i nazistów, otrzymaliśmy absolutnie
wyczesany w kosmos The Vessel. Nic
zatem dziwnego, że powrót Stowarzyszenia Thule powitałam z radosną nadzieją. No
i yyyyyy… Nie no, śmiesznie na pewno było.
Jak naziści, to naziści. W komplecie. W ogóle Hugo Boss naprawdę się postarał z tymi mundurami, ostatnio nawet Peter Cushing wyglądał zacnie w takim stylizowanym na nazistowski. A mam pełne obciążenie historyczne, jeśli chodzi o Niemców. No i Stanisław Mikulski dobrze w mundurze się prezentował - w przeciwieństwie do Karewicza.
Przyznam szczerze, kiedy na scenie pojawił się przepiękny
zegarek z nieco mniej piękną hitlerowską gapą, poczułam, jak serduszko mi
szybciej bije – kiedy jeszcze antykwariusz i jego nieszczęsna klientka
podzielili los rabina Bassa, poczułam, że będzie dobrze. Thule wraca! Wiem,
jestem walnięta, ale w sumie lubiłam Eckharta jako czarny charakter, więc
spodziewałam się kilku faszystów przynajmniej w jego stylu. Nope.
Komendant Nauhaus i jego radośni followerzy bez wątpienia
urwali się z kiepskiej komedii poświęconej wiadomej opcji politycznej,
osobiście obstawiam Allo, Allo,
zapewne są sojusznikami generała Klinkerhoffena. A Hitler robi za porucznika
Grubera, tylko małego czołgu brak, niestety. Subtelni jak Andrzej Gołota,
mordują gdzie popadnie, choć teoretycznie ukrywają się przed Judah Initiative i
golemem… Bez wątpienia chodzili do tej samej szkoły ukrywania się, co
Winchesterowie w sezonie siódmym. Nic dziwnego, że Christoph uznał, iż ma dosyć
tego całego bajzlu, a decyzja tatusia tylko mu w tym pomogła (swoją ścieżką, to
była jedyna scena, w której czuło się, że Nauhaus to jest bezlitosny skurwiel…
tylko ta jedna). Thule było tak straszliwie przerysowane, na czele z ciężkim
niemieckim akcentem niemal wszystkich w Stowarzyszeniu, że naprawdę się
zastanawiam, jakim cudem przetrwali od końca wojny i – zapewne – mieli jakieś
sukcesy. No cóż, jacy followerzy, taki przywódca. Jasne, nie da się ukryć, że
Hitler zdrowy psychicznie zapewne nigdy nie był (fizycznie też miał problemy,
przede wszystkim gastryczne, a i uwaga Deana co do dwóch… orzeszków… podobnież
nie odnosi się jedynie do znanej angielskiej piosenki z czasów wojny, a którą z
upodobaniem śpiewa moja ulubiona przewodniczka w Wilczym Szańcu), dostaliśmy
jednak totalnego świra, w dodatku świra, który nie jest w żaden sposób straszny
– a taki dla mnie powinien być Hitler. Jest żałosny, jest slapstickowy i –
sorry Dean, ale zabicie czegoś takiego to nie jest specjalny powód do dumy.
Rozczarowałam się trochę, przyznam szczerze, bo liczyłam na naprawdę interesującą
fabułę z nazistami w roli głównej. Dobrze chociaż, że było zabawnie.
No bo jak tu nie zareagować zdrowym chłopskim śmiechem
Jakuba Wędrowycza, kiedy słyszy się o przechowaniu duszy jednego z bardziej
znanych zbrodniarzy w zegarku… Ach, i do wskrzeszenia potrzebny jest potomek
rzeczonej duszy, więc –badum tss – mamy i potomka. Potomkinię konkretnie.
Szkoda, że nikt nie pokusił się o wyjaśnienie, skąd to dziecię się pojawiło,
ale podejrzewam, że to mogło przerosnąć nawet supernaturalowego scenarzystę… Ja
wiem, pojechała kobitka po prostu na wątku potterowym, w końcu nowa część się
ukazała…
Chciałabym skomentować, że złapanie Winchesterów to dowód na profesjonalność Thule, ale się nie udało, ich ostatnio wszyscy łapią. Nawet Men of Letters. No i złapanie nastolatki też szczytem profesjonalizmu nie jest.
Szczęśliwie, trochę elementów komicznych było jak
najbardziej zamierzonych i to – w połączeniu z niezamierzonymi – uratowało odcinek.
Oczywiście, można załamać ręce nad łowcą z wieloletnim doświadczeniem, który w
sklepie z antykami, w sklepie, w którym ktoś ostatnio uległ samospaleniu,
dotyka wszystkiego, jak leci, bo w sumie dlaczego nie. Out with the Old się przypomina. Oczywiście, można załamać ręce nad
łowcami, którzy nie wywiozą pojmanego jeńca i osoby, którą próbował porwać,
poza parking, na którym łatwo ich zlokalizować. Oczywiście, można załamać ręce
nad Deanem, który nie zna umiaru, tylko po co? Jakoś ten sezon ułatwił mi
podejście do tego wszystkiego na totalnym luzie, a w dodatku miłe nawiązania do
pierwszego roku z SPNem radują moje zwyrodniałe serduszko – po pierwsze, te
lustra w sklepie z antykami przypominały mi nieco Bloody Mary, po drugie – granatnik!!!! Granatnik był, o ile dobrze
pamiętam, w bagażniku Impali od samego początku…
Po staremu - drzwi trzeba otworzyć wytrychami, ale w środku komp już jest niezabezpieczony...
Ubawiło mnie tez setnie to, że poprawić Deanowi humor mogło
jedynie zabicie Hitlera. Scena na początku, kiedy nie chce skosztować ciasta
przyniesionego przez Sama, przypominała mi nieco tę jego pustkę w My Bloody Valentine – pies nie je, kiedy
czuje, że coś jest nie tak, a Deana gryzie odejście Mary. Jak jednak widać,
wystarczy zabić Hitlera. Aż się mi przypomina prelekcja falkonowa, na której
Haru stwierdziła, że Dean Winchester mógł zabić Śmierć, bo to Dean Winchester –
on może wszystko. Właśnie odblokował nowy achievement – zabił Hitlera…
Tym optymistycznym akcentem kończę i przepraszam z góry za
mocno opóźnione recki dwóch następnych odcinków, ale w Kraju Kwitnącej Wiśni
jakoś nie widzę możliwości obejrzenia SPNa na hotelowym wifi :) Może zdążę
napisać jeszcze kilka słów o Falkonie – ale nie obiecuję.
A żałuję, cholera… Jak za dobrych czasów… Jak za dawnych
sezonów…
Supernatural 12x05 The One You’ve Been Waiting For, scen. N.
Lopez-Corrado, reż. M. Glynn, wyst. J. Padalecki, J. Ackles, A. Paige, K.
Tracey i inni.
A no zabawny :-). I dobrze, nie zawsze musi być drama :P. A "szkoła ukrywania sie Winchesterow" ;) :D. Tak, tego sie nie da w żaden logiczny sposob wyjaśnić. Po prostu tezba być Winchesterem, albo Thula :-).
OdpowiedzUsuńPewnie, że nie zawsze musi być drama, tylko boli, jak taki fajny przeciwnik jak Thule zostaje potraktowany nieomalże jak Rodzina Styne'ów...
UsuńKurczę, aż podziwiam, że ludzie potrafią tak długo wytrwać w miłości do jednego serialu...
OdpowiedzUsuńOdcinek wygląda na totalnie idiotyczny, ale w sumie takie poczucie humoru było obecne w SPN od początku i wierzę, że może się podobać, jeśli nadal jest się związanym z bohaterami :)I naziści
Nawiązania do Pottera zawsze na plus. I fakt, naziści zawsze potrafią przykuć uwagę. W Star Wars, i w SPN też.
Karmena
Potrafią :D ale jak to powiedziała Noelia na swojej prelekcji serialkonowej - "Rzuciłam ten serial na czwartym sezonie, ale nadal go oglądam..." :)
UsuńNawiązania do Pottera zawsze na plus, ale Hitler posiadający horcruxa... Really?
Obejrzałam.Ręce mi opadają.Dean zabił Hitlera....Niech mnie ktoś przytuli!
OdpowiedzUsuńChomik
Tulam!
Usuń