środa, 6 marca 2019

Szaleństwa profesorowej Szczupaczyńskiej...


Niewiele rzeczy pomaga w wypoczynku i całkowitym zrelaksowaniu się tak jak soczysty kryminał. Szczególną sympatią darzę, rzecz jasna, Agatkę, a i PeeReLowscy autorzy niezmiennie dostarczają mi wiele uciechy. Połykam każdą kolejną kryminałkę, nie zważając na długość, okładkę, epokę czy kolejnego detektywa. Ma być intrygująco, smacznie, oryginalnie i lekko – podręczniki filozofii są zdecydowanie nie dla mnie (o czym, niestety, świadczy moja ocena z tego przedmiotu w indeksie), a modne ostatnimi czasy kryminały skandynawskie (poza Mankellem i Lackberg) doprowadzają mnie do szału swoim „mhrockiem” i powtarzalnością (serio, niemal natychmiast można założyć, że morderca to, to i to, a tak w ogóle sam nam o tym opowie najdalej w trzecim rozdziale).


Zaplątałam się ostatnio do księgarni (naprawdę, unikam jak mogę, tyle książek, tak mało miejsca w domu) i powodowana dziką potrzebą lekkiej i przyjemnej lektury sięgnęłam po dwa kryminały, których akcja dzieje się w XIX-wiecznym Krakowie, a bohaterką jest pani profesorowa Szczupaczyńska, dama niepospolita i niesamowicie znudzona. Nazwisko autorki nic mi nie mówiło do momentu, kiedy spojrzałam na tył okładki – okazało się pseudonimem. Marylę Szymiczkową, wdowę po prenumeratorze „Przekroju” i królową pischingera, do życia powołali Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński. Przyznam się szczerze: za Jackiem Dehnelem nie przepadam, ale pani w księgarni gorąco zachęcała, a i przeczytane na szybko fragmenty wydały się zdecydowanie zachęcające, więc niewiele myśląc, kupiłam zarówno Tajemnicę Domu Helclów, jak i Rozdartą zasłonę.

Wpadłam, moi państwo, wpadłam po uszy. Profesorowa Zofia Szczupaczyńska jest po prostu przepysznym detektywem w sukni, posługującym się tym samym, co moja ukochana panna Marple: zdrowym rozsądkiem i znajomością ludzkiej natury, choć wspiera ją również wierna kucharka i służąca Franciszka. Cudownie wścibska, fantastycznie mieszczańska Zofia to jednocześnie gotowa na wszystkie ustępstwa dama, by tylko wyjaśnić dręczące ją wątpliwości i zagadki, posunie się nawet do tego, by porozmawiać z kobietą upadłą czy udać się do redakcji znanego socjalistycznego piśmidła (doprawdy, nie wiem, co wymagało od niej większego poświęcenia!). Nie brak jej wad, przeciwnie, ma ich całe mnóstwo, jak wszyscy najlepsi detektywi wszechczasów, ale sprawiają one tylko, że postać żyje, a nie jest tylko napisana na papierze i czytelnik ma dość już po setnej stronie (przypadek Clovisa LaFaya). Pani profesorowa nie zapomina o swojej pozycji w towarzystwie, a niektóre jej wyczyny powodowane są li i tylko chęcią dorównania kuzynce czy też pozyskania uznania ze strony szlachetnie urodzonych.


Sprawy, w które z własnej i niekoniecznie własnej chęci wplątuje się pani Zofia, również intrygują. Wprawdzie na pierwszy rzut oka wydają się nieskomplikowane, jednak ich rozwiązanie wymaga nie tylko sprawności detektywistycznej, ale i kobiecego sprytu oraz taktu. Nierzadko to drobna znajomość pewnego wycinka rzeczywistości może naprowadzić Szczupaczyńską na właściwy trop. Wprawdzie w Tajemnicy… zbrodnia jest trochę zakręcona i wydumana, ale już w Zasłonie… wracamy do przestępstwa obrzydliwie pospolitego, tym bardziej pospolitego, że opartego na rozgrywających się naprawdę tragediach. Smutnych, przerażających, ale faktach. Dziewiętnastowieczna Galicja nie była miejscem przyjaznym nie tylko człowiekowi biednemu, bogatsi czy lepiej urodzeni również nie zawsze mogli czuć się pewni swoich przywilejów. To również świetnie odmalowano w powieści. Codzienne życie Krakowa schyłku wieku, obyczaje, stroje, wszystko dodaje kolorów i sprawia, że delektujemy się przygodami profesorowej również pod względem obyczajowym.

Panowie Dehnel i Tarczyński napisali już trzecią część cyklu i zdecydowanie chcę ją mieć w swojej kolekcji! Przepyszne danie, idealne na niedzielne popołudnie. Serwować z pischingerem, koniecznie!

Maryla Szymiczkowa, Tajemnica Domu Helclów, wyd. Znak, Kraków 2015.
Maryla Szymiczkowa, Rozdarta zasłona, wyd. Znak, Kraków 2016.

4 komentarze:

  1. Brzmi bardzo sympatycznie!

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest absolutnie fantastyczne i też mogę przywieźć ze sobą w kwietniu :)

      Usuń
  2. Jak fajnie zachęcasz...! A co do kryminałów skandynawskich, dla mnie najlepszy jest Mankell.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze pisze. I jakkolwiek w pewnym momencie mi się trochę przejadł, tak wspominał bardzo miło i pewnie kiedyś wrócę.

      Usuń