piątek, 5 lipca 2024

W magiczną, długą noc...

Wreszcie udało mi się przeczytać książkę o właściwej porze roku! Właśnie minęła bowiem Noc Kupały, kto miał szukać, ten szukał – może też i znalazł... A co? No oczywiście, że kwiat paproci!

Taki tytuł nosi bowiem antologia wydawnictwa Mięta, do której zaproszono dziesięć autorek: Paulinę Hendel, Anetę Jadowską, Martę Kisiel, Martę Krajewską, Agnieszkę Kulbat, Katarzynę Berenikę Miszczuk, Martynę Raduchowską, Jagnę Rolską, Małgorzatą Starostę i Annę Szumacher. Spod ich piór wyszło dziesięć opowieści, mniej lub bardziej nawiązujących do słowiańskich klimatów, a czasami też umożliwiających czytelnikom wizytę u bohaterów, których znamy z rozmaitych cyklów.

Paulina Hendel zaprasza nas w odwiedziny u Egona, którego prześladuje upierdliwa sąsiadka, zawracająca głowę i przynosząca pączki. I jakkolwiek pączki mogłyby zostać, tak Egon na czcze rozmowy kompletnie nie ma czasu, bo ktoś musi rozprawić z mieszkającymi w okolicy słowiańskimi demonami. Jak sobie zatem poradzi? Łatwo na pewno nie będzie!

Sezon na nowożeńców Anety Jadowskiej to powrót do Thornu, a przynajmniej w jego okolice. Będziemy mieli okazję ponownie spotkać Dorę Wilk i przeżyć wraz z nią kolejną przygodę, rozgrywającą się w dość nietypowej scenerii ośrodka przyjmującego głównie pary i przeważnie na miesiąc miodowy (pierwszy lub nasty). Jednak nikt przy zdrowych zmysłach nie zapraszałby tam Namiestniczki, więc – jak łatwo się domyślić – właścicielka przybytku ma kłopoty. Goście znikają, a to nie wróży nic dobrego. Dora musi zatem użyć swoich rozlicznych talentów i dotrzeć do sedna problemu.

Ze starą znajomą spotkamy się także w Kukuku Marty Kisiel. Jeśli pamiętacie cykl o wrocławskich mojrach, z radością poznacie wcześniejsze przygody Jagi Tupatajkowej, szykującej się na polecenie lokalnego kaowca do obchodów sobótki. Jednak w taką magiczną noc należy być ostrożnym, bo można obudzić to, czego obudzić się nie chce.

Maliny na śniegu Marty Krajewskiej to wycieczka do średniowiecza, a może raczej krainy fantasy, opwiadająca o losach Nieradki, żony smolarza. Jej codzienność to typowa codzienność kobiety w miejscach odosobnionych i zapomnianych, w dodatku w sytuacji, kiedy jest całkowicie zależna od męża. Zdobywa jednak bardzo nieoczekiwanego sojusznika i... coś się zmieni.

Tekst Agnieszki Kulbat również pozostaje w klimacie słowiańskim, będziemy mieli do czynienia z wojami, pięknymi dziewojami, ale też emocjami i chęcią zemsty – nie zawsze na tym, kogo ta zemsta powinna dosięgnąć. Podobnie u Martyny Raduchowskiej, choć to bardziej klasyczne fantasy opowiadające o odległych krainach i niesamowitych stworzeniach, a także o tym, do czego może się posunąć człowiek zazdrosny, pożądający tego, co jego być nie może.

Wraz z Noc nas tu zastanie Katarzyny Bereniki Miszczuk wrócimy jednak do okoliczności nieco bardziej współczesnych, a już na pewno do bardziej współczesnych form rozrywki, bo nie bez powodu na początku opowiadania została przytoczona definicja slashera. Podejrzewam nieśmiało, że po przeczytaniu tego tekstu każdy będzie się zwijał ze szlaku przed zmrokiem...

Wiedźmi kamień Jagny Rolskiej przeniesie nas znowu w bardziej historyczne dekoracje, na Hel w 1878 r., do wsi bogobojnych rybaków i ich wyrozumiałego duszpasterza. Niesamowity dar umożliwi mu zajrzenie na drugą stronę... czy to jednak dobrze? A może istnieje coś, dla czego zdecydowanie warto zaryzykować?

Do starych znajomych zajrzymy również w tekście Małgorzaty Starosty, gdzie wrócimy do szalonego Babiboru i jego nie mniej zwariowanych mieszkańców, przygotowujących się do świętowania Kupały, oczywiście z księdzem i batiuszką na czele! Równie współcześnie, choć nieco inaczej, jest w przypadku Na kwiatu urok Anny Szumacher, gdy niejaki Szymon, uporządkowany pracownik korporacji, musi się zmierzyć z nieoczekiwanymi konsekwencjami magicznej nocy.

Stali bywalcy Rozdroży wiedzą, że do antologii podchodzę stosunkowo ostrożnie, jednak Kwiat paproci mogę zdecydowanie, z czystym sercem polecić. Nawet najsłabsze teksty zbioru (a to dla mnie Na kwiatu urok i REM-X) czyta się bezboleśnie, a wręcz zaskakują. Bardzo ucieszył mnie powrót Jagi Tupatajkowej, bo cykl wrocławski kocham miłością szczerą i prawdziwą, niesamowicie z kolei zadziwiła mnie Kasia Miszczuk, po której wcale nie spodziewałam się tak udanego opowiadania grozy! Wiecie, że lubię jej powieści, ale odbiegają one jednak nieco klimatem od tego, co zaserwowała nam w Noc nas tu zastanie. Naprawdę, jestem szczerze zaskoczona tym, jak wyrównany poziom mają te teksty i nawet jeśli ich akcja rozgrywa się w niekoniecznie lubianym przeze mnie settingu, zapominałam o tym już po kilku stronach, pochłonięta losami bohaterek i bohaterów.

A zatem czytajcie! Zwłaszcza teraz, kiedy dni ciągle są długie!

Kwiat paproci i inne legendy słowiańskie, wyd. Mięta, Warszawa 2023.

2 komentarze: