Od naszego poprzedniego zestawienia w połowie sezonu minął już, mam wrażenie, ruski rok, od zakończenia
sezonu w ogóle też, a ja nadal się za to nie zabrałam. Brak czasu to jednak
rzecz naprawdę potworna, nadrabiam zatem, jak mogę. Szkoda tylko, że naprawdę
ciężko w tym sezonie uzbierać dużo takich momentów.
1. Rozmowa
Roweny i Crowleya (The Devils in the
Details)
Jakkolwiek cała ta relacja między mamusią a potomkiem mnie
po prostu drażni, tak jednak muszę przyznać, że scena kończąca ten odcinek, ów
wymuszony na Rowenie przez Crowleya masaż i cała przy nim rozmowa była
doskonała. Nieźle napisana i naprawdę doskonale zagrana. Ja wiem, że Mark jest
naprawdę dobrym aktorem, Ruth też coś niecoś potrafi, wreszcie dane im było coś
z tym zrobić! Treść tej rozmowy, a konkretnie powód tego, dlaczego Rowena go
opuściła, naprawdę łamie serce i daje pewien wgląd w charakter naszego Króla.
Choć – oczywiście – nie usprawiedliwia jego ostatnio sezonowego pierdołyzmu
stosowanego.
2. Dean i Mildred spoglądają na zachodzące słońce (Into the Mystic)
W przeciwieństwie do naprawdę obleśnej pani w Red Sky In the Morning, Mildred napisana
jest absolutnie przesympatycznie i w dodatku jesteśmy w stanie od kopa uwierzyć
w to zauroczenie starszej pani naszym Deanem Winchesterem. W dodatku nasi
chłopcy tak rzadko mają okazję naprawdę odpocząć! Spokojne kilka minut na
kanapie to naprawdę jeden z moich absolutnie ukochanych momentów tego sezonu.
3. Obiad
rodzinny (Don’t You Forget About Me)
Nie lubię tego odcinka, uważam go za skrajnie nieudany,
jednak scena “obiadowa” wywołuje u mnie radosne kwiki, bo pięknie pokazuje, jak
bardzo chłopcy nie są przyzwyczajeni do normalnego życia rodzinnego. A wbrew
temu, co się wydaje, Jody i dziewczyny naprawdę reprezentują sobą pewną
typowość relacji matka – nastolatki. Przepychanki słowne, docinki… Mniam mniam.
4. Delphine poświęca się dla dobra sprawy (The Vessel)
Najchętniej wpisałabym tutaj wszystkie momenty z Delphine,
bo strasznie mi się ta postać podoba – klasycznie zadaje kłam tym, którzy
twierdzą, że nie ma ciekawych i silnych postaci w Supernaturalu, zapominając o Jody, Donnie, Beli, Jo, Ellen i wielu
wielu innych. Jest ich całe mnóstwo, tylko dynamika serialu nie pozwala dopisać
żadnej kobiety na stałe do naszych chłopców. Delphine była po prostu znakomitą
Kobietą Pisma i aż się chce zakrzyknąć – Więcej,
więcej! Niestety, ostatnio dostaliśmy tę angielską lady i już nie chcę
krzyczeć.
5. Jedyna badassowa scena Crowleya tego sezonu (Beyond the Mat)
Oczywiście, cały ten wątek uwalniania Crowleya przez demonicę
był wybitnie grubymi nićmi szyty i chwalić bogów, Crowley się zorientował, ale
moment, w którym bierze do ręki Laskę Pana (pun
intented) i wyzwala Moc, jest bardzo miły dla oka i serca fana Króla.
Staram się zapomnieć o tym, co nastąpiło później.
6. Winchesterowie ratujący Bobby’ego (Safe House)
To w ogóle był naprawdę zacny odcinek i bardzo mi się
podobał pod każdym możliwym względem. Jednak fakt, że na skutek specyfiki
potwora tygodnia, bracia byli w stanie ocalić ich mentora kilka lat wcześniej,
sprawił, że nie tylko pociekła mi z oka łezka, ale i poczułam dumę. Dobrze ich
Bobby wyszkolił!
7. Cesar i
Jesse! (The Chitters)
Dostajemy w tym sezonie fajnych łowców, z charakterem i
naprawdę ciekawą historią, choć – oczywiście – trauma spowodowana przez „ponadnaturalne”
jest w ich życiu stale obecna w taki lub inny sposób. Podobał mi się przez
chwilę pomysł dołączenia tej uroczej pary do braci Winchesterów, bardzo bardzo
żałuję, że nie było nam to dane. Rodzinne dramy stałyby się jeszcze ciekawsze.
8. Rozmowa Chucka i Metatrona (Don’t Call Me Shurley)
Pomijając już fakt, że oddanie kanapki pieskowi sprawiło, iż
polubiłam Metatrona, początkowa rozmowa miała naprawdę potencjał – redagowanie boskiej
autobiografii również wywołało u mnie uśmiech na twarzy. Gdyby nie to, że
wszystko zostało zdecydowanie przegadane, byłby to mój ulubiony odcinek – bo i
ta mgła... No niestety.
9. Agonia
Słońca (We Happy Few)
I tak bardzo byłoby to piękne, gdyby to był ostatni odcinek
serii! Odejście z prawdziwym pieprznięciem, Winchesterom nie udaje się uratować
świata mimo tego, że rzucili przeciwko przeciwnikowi wszystko, naprawdę
wszystko, co tylko mieli. Niestety, czeka nas to, co nas czeka, wcale mnie nie
cieszy, nie da się jednak ukryć, że motyw i wykonanie mi się podobało – nie Śmierć,
który zginął w poprzednim sezonie, a zagłada słońca spowodowana przez Ciemność.
A które momenty są Waszymi ulubionymi?
Jak się kończy każdy kolejny odcinek tego nieudanego sezonu,to lubię( tu rechot jak u starszych panów w Muppet Show).
OdpowiedzUsuńNo, te które wymieniłaś,są w porządku,ale i tak nie dorównują dobrym scenom z poprzednich sezonów - my skończyliśmy 5,przed nami 6,tylko Person of interest chcemy jeszcze skończyć.Lucyfer,na którego nie zadziałał Colt,malujący widły na szybie,Gabriel leżący na ziemi ze skrzydłami widocznymi po śmierci,żołnierzyk w Impali,znikający Chuck,Dean tłuczony przez Lucyfera i mówiący :Sam,jestem z tobą.Zachariasz w barze....
Chomik