niedziela, 20 grudnia 2015

Road so far... czyli połowa sezonu...

Klasycznie, najwyższy czas na wyliczenie najlepszych momentów tego sezonu. Ku mojemu zaskoczeniu, jest ich trochę. Jedenasty sezon na tym etapie całkiem ładnie daje radę. Kolejność jak zwykle przypadkowa – no, w tym przypadku chronologiczna.

1. Modlitwa Sama (Out of the Darkness, into the Fire)

To zawsze Sam był tą osobą, która wierzyła w siły wyższe, do dziś pamiętam jego (nomen omen) rozanielenie na widok pierzastych w It’s a Great Pumpkin, Sam Winchester i jakie to przyjemne w świecie cynicznych łowców. Wprawdzie Bóg już dawno udowodnił, że ma to wszystko w nosie, jednak ta prawdziwa nadzieja w jego oczach i głosie kupiła mnie całkowicie.


2. Baby Amara (Form and Void)

Nie przepadam za samą Amarą, interesująca zaczęła być dopiero ostatnio, ale scena, w której zirytowane dziecko zachowuje się jak solidnie nawiedzone i rzuca klockami w ścianę, formułując swoje żądanie, jest po prostu znakomita. Mniam.


3. Ojciec Crowley (Form and Void)

Do przebierających się Winchesterów jesteśmy już przyzwyczajeni, ale Król Piekła działający pod przykrywką to zupełnie inna bajka. Pijący herbatkę egzorcysta o znajomym akcencie i radośnie witający Deana standardowymi insynuacjami szczerze mnie rozbawił.


4. Anioł i demon wchodzą do baru… (The Bad Seed)

Czekałam na jakąkolwiek interakcję między Niebem i Piekłem inną niż romance Casa i Crowleya i nareszcie się doczekałam! Istoty witające się najpierw z najwyższą pogardą, potem siedzące przy alkoholu i dyskutujące o zmianie sytuacji… scena jak z dobrego dowcipu, w dodatku nieźle rozegrana. Jak widać, coś już zaczęło się dziać w Niebie… czas na Piekło!


5. Śmiejący się Winchesterowie (Baby)

Tyle już lat minęło… Kiedyś ktoś napisał, że jeśli widać zdjęcie J&J w klasycznym łowieckim outficie śmiejących się, znaczy się, zdjęcie jest z planu. Nie w tym odcinku. Chłopcy zaglądają do baru, sypiają z kelnerkami, piją piwo i smoothiesy, śmieją się, rozmawiając o wszystkim… O tak. Proszę o więcej.


6. Rozmowa Casa i Metatrona (Our Little World)

Nie lubię Metatrona, nie znoszę w tym momencie Castiela, jednak ich rozmowa była jedną z najlepiej napisanych i rozegranych dotychczas w tym sezonie. Podoba mi się jak Metatron dostosował się do sytuacji, w której się znajduje, jak daje sobie radę, nie tracąc z oczu tego, co zawsze było dla niego najważniejsze – historie. Zrobiło mi się go naprawdę żal, a wywołanie u mnie tej emocji w odniesieniu do Skryby to dobra robota.


7. Morderczy króliczek (Plush)

Morderczy króliczek. To się rozumie samo przez się.


8. Sam uwięziony z klaunem w windzie (Plush)

Rozumiem fobię Sama, choć klauni mnie raczej zaledwie niepokoją. Reakcja Sama na klauna, który pojawił się w tej samej windzie co on, nie zawodzi. Widać panikę, strach, a wreszcie zrozumienie i reakcję. Bardzo bardzo.


9. Fangirlująca Rowena (O Brother, Where Art You?)

Nie wierzę, że to piszę, ale TAK. Reakcja Roweny na przywołanego Lucyfera jest po prostu bezcenna, kupiła mnie całkowicie. Jakbym widziała samą siebie na widok Crowleya ze wcześniejszych sezonów. Dodatkowo, nareszcie przepychanki mamusi i synka były naprawdę zabawne i ubawiły mnie serdecznie.


10. Lucyfer (O Brother, Where Art You?)

Nie jestem fanką Upadłego Anioła, zdecydowanie mi do niej daleko, ale Niosący Światło w wykonaniu Marka Pellegrino zakasował wszystko, co dotychczas pojawiło się w tym sezonie. Znudzony zblazowany Szatan, pragnący położyć łapkę na nowej/starej zabawce. TAK! Po trzykroć TAK!



6 komentarzy:

  1. Zgadzam się! Ale i tak mogło by być lepiej.Scenki fajne,ale główny wątek -ehem,ehem...

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkim fanom życzę Wesołych Świąt i żeby byli tak szczęśliwi,jak Dean Winchester w niebie,jak fajerwerki zobaczył.
    Cathiu kochana! W przyszłym życiu -no już bądź tą jego Lolą!
    Udanego Asylum!

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie każ mi chodzić w tych butach :)

      Dziękuję, kochana :)

      Usuń
  3. Och! Ten wpis doskonale porządkuje także moje myśli na temat połowy sezonu. Zgadzam się w 100% z Twoimi najlepszymi momentami. Na razie sezon trzyma bardzo dobry poziom, choć zastanawiam się na ile tylko mi się wydaje (bo 10ty dość mocno obniżył poprzeczkę moich oczekiwań). Co do "genialnego" posunięcia braci Winchester - trochę się dziwię, że nie żaden z nich nie wpadł na to, że Lucyfer na pewno nie udziela bezpłatnych porad. I że przecież to właśnie Sam jest diabelskim naczyniem. A teraz to już liczę na: wydostanie się Lucyfera, wydostanie się Michała i wielką wojnę zjednoczonych sił anielsko-demonicznych w walce z Ciemnością. A na 12 sezon oczywiście: kłopoty wynikające z faktu, że Lucek i Michaś zaczęli rozdawać karty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy "syndrom sztokholmski" :) już było tak źle, że teraz wszystko będzie lepsze :)

      Też się zastanawiam, na co liczyli... chyba na to, że zatrzepotają skrzydełkami i będzie OK...

      Usuń