Antologie potrafią być wspaniałe, potrafią być absolutnie nierówne, potrafią być kompletnie nijakie. Z tego powodu zazwyczaj miewam co do nich bardzo mieszane uczucia, a takie nastawienie potrafi nie tylko oszczędzić rozczarowań, ale też prowadzi do sympatycznych niespodzianek. Ostatnio wpadła w moje łapki Silna, wydana przez Zieloną Sowę, będąca zbiorem opowiadań koncentrującym się na dziewczętach w sytuacjach różnych.
Sześć tekstów napisanych przez sześć autorek
podejmuje temat problemów, z jakimi mierzą się nastolatki. Przyznam, że wcześniej
znałam jedynie Anetę Jadowską i Katarzynę Berenikę Miszczuk, z ciekawością
zatem sięgnęłam po lekturę, bo zawsze miło poznać nowe nazwiska, po które
pewnie człowiek raczej przypadkowo w księgarni by nie sięgnął. Każda z autorek zajmuje
się nieco inną literaturą, nic zatem dziwnego, że otrzymujemy ciekawy misz-masz
gatunkowy, każde opowiadanie jest kompletnie inne, podchodzi do zagadnienia
owej tytułowej Silnej zupełnie inaczej. Zresztą, ów motyw przewodni
antologii jest pretekstem chyba nawet bardziej niż zwykle, bo wyciągnąć z
enigmatycznego przymiotnika można bardzo wiele. Jaki pomysł zatem miały
autorki?
Miła już byłam Anny
Cieplak to opowieść o codzienności studentki, harcerki, opiekunki na obozie,
która mierzy się nie tylko z problemami swoich wychowanków, ale także własnymi.
To tekst o takim zwykłym, normalnym życiu, o tym, co niejeden z nas również
przeżywał/przeżywa. Brakuje mu może jakiegoś mocnego zamknięcia, ale w
kontekście opisywanych normalnych, zwykłych dni to nawet pasuje, bo przecież
takim zakończeniem może być tylko śmierć. A to nie Agatha Christie.
Natalia Fiedorczuk proponuje nam Silną, tekst o problemach szkolnych nie tylko bohaterki, ale i jej brata. I chociaż podobnie jak w przypadku Miłej mamy do czynienia z codziennością, tu wydaje się ona żywcem wyjęta z nastoletnich opowieści o tej strasznej szkole. Tu nie ma sprawiedliwych, tu nie ma postaci pozytywnych (a przynajmniej ja sobie ich po dwóch dniach od lektury nie przypominam), ostatnia prawa ostaje się zaledwie Dorota, a to jest, niestety, piekielnie nudne. Co więcej, brak konkretnego zakończenia nie wpasowuje się tak dobrze w treść jak u Cieplak, wydaje się, że autorka po prostu wyczerpała limit znaków i postanowiła postawić ostatnią kropkę kompletnie bez pomysłu.
Na Anetę Jadowską można liczyć zawsze, bo to
rzemieślniczka doskonała, zatem po fiasku Silnej bardzo cieszyłam się,
że kolejny w antologii jest Duch w szafie, a jego bohaterką znana fanom
Anety Kurczaczek, córka Witkaca. Tym razem to ona bierze sprawy w swoje ręce,
kiedy przyjaciela zaczyna nawiedzać wyjątkowo nieprzyjemny i złośliwy duch. To
opowieść o nietolerancji, o tym, jak niewiele trzeba, by człowiek się załamał. Proste,
choć dobrze napisane opowiadanie, które skłania do przemyśleń.
Kolejna znana mi autorka to, jak wspominałam
wcześniej, Katarzyna Miszczuk. Kilkakrotnie już na tym blogu pisałam, że mam do
jej twórczości mieszane uczucia, ale potrafi mnie cały czas zaskakiwać (jak
choćby wspominaną niedawno Drugą szansą). Somnia to tekst o
niepełnosprawności, oparty na banalnym pomyśle, klasycznej zabawie koncepcją
snu, w którym odbijają się nasze problemy. To lekkie do czytania opowiadanie, choć
ogólnie dosyć słabe.
Czerwona sukienka Agnieszki
Płoszaj to z kolei bardziej sensacyjne podejście do tematu przewodniego antologii.
Główna bohaterka to policjantka ze smutną przeszłością, posiadająca niezwykły
dar, który pozwala jej wprawdzie na odnoszenie sukcesów w pracy, ale sprawia
również, że codzienność może być prawdziwą klątwą. To chyba drugi mój ulubiony
tekst w Silnej i myślę, że z przyjemnością sięgnę po inne pozycje tej
autorki, bo choć miejscami przeszkadzają mi w Sukience pewne stereotypy,
tak ogólnie to niezłe opowiadanie.
Mam problem z Dziewczynami, które boją się
ciemności Dominiki Słowik, bo gdzieś już ten tekst czytałam. W ubiegłym
roku przerobiłam całkiem sporo antologii, część była również pożyczana, więc ciężko
mi teraz je przeszukać. Pamiętam jednak, że wrażenie miałam po tej lekturze
podobne: bardzo wolno się rozkręca, a końcówka jest kompletnie z czterech
liter. Klimatycznie postapo, chętnie przeczytałabym coś więcej o tym świecie,
zrozumiała jego reguły, bo jesteśmy wrzuceni w sam środek opowieści, nie wiemy,
o co chodzi, i już, niestety, się nie dowiemy. To dekoracje do... bogowie wiedzą
czego, bo tekst jest słabiutki i właściwie o niczym.
No i wychodzi na
to, że mam problem z tą książką. W założeniu antologia miała opowiadać o
problemach nastolatek, pokazywać, jakie są silne, trudne do stłamszenia,
jednak tej siły tam za bardzo nie widać. Dwa teksty są po prostu dobrze
napisane, ale reszta generalnie wydaje się kompletnie przypadkowa, napisana (nomen
omen) na siłę, ot tak, by można było coś oddać (albo i oddać tekst wcześniej
publikowany). Natknęłam się gdzieś na hasło reklamowe: „Jesteśmy silne, nie
ma w nas zgody!”, ale nie widzę tego kompletnie w samych opowiadaniach,
poza tymi dwoma dobrymi. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że książka została
wydana po prostu na fali Strajku Kobiet i tak naprawdę niewiele ma do
zaoferowania. Jeśli się zastanawiacie nad kupnem, to szczerze Wam radzę: nie
warto. Jest tyle dobrych innych książek o silnych dziewczynach!
Silna, wyd. Zielona Sowa, Warszawa 2021.