Kolejny odcinek, który znajduję odrobinę… problematycznym. Z
jednej strony historia fajna, czerpiąca garściami z poprzednich lat, pełna
dobrych odniesień do mitologii, z drugiej… No właśnie, miałam jakiś dziwny
kłopot z klimatem i fanservice’em. Ale do tego zaraz dojdziemy.
Uwielbiam te wszystkie Easter Eggi... Pała Negana mnie rozwaliła na dobre.
Dużym problemem stają się montaże na początku odcinka,
teoretycznie przypominające dawne rzeczy związane z tym, czemu chłopcy stawią
czoła tym razem, a w praktyce zdradzające już zdecydowanie za dużo. Na pewno
miałabym lepszą zabawę przypominając sobie na własną rękę, co właściwie
patrzyło na świat w taki a nie inny sposób, a potem piałabym z zachwytu na
widok odciskanych w błocie łap, a tak… A tak podano mi to na talerzu, bez
najmniejszego napięcia. Jakoś zaczyna mi to trochę przeszkadzać.
Och, te odciśnięte łapy... Cudeńko...
Wspominałam o tym czerpaniu z poprzednich sezonów i to mnie
strasznie cieszy. Nie wiem, czy scenarzyści mają jakąś wielką bazę danych z
pomysłami i kriczami z dawnych lat, ale oczywistym jest, że ostatnimi czasy
zaczęli do tego sięgać jakby częściej i w dodatku naprawdę do edycji z ery
Kripkego (chociażby ten przepis Bobby’ego na kule do Kolta z poprzedniego
odcinka). Tu mieliśmy trochę nieco młodszych pomysłów, jak choćby cudowny
przepis na okulary umożliwiające zobaczenie ogara piekielnego, ale i tak
duszyczka mi się raduje i to jak!
Nowe uzupełnienie mitologii to oczywiście stworzenie ogara i
tu mam już problem, niczym pan w dresie z trzema paskami pod Żabką w sąsiednim
bloku. Panbócek za tym stał? No to się raczej kupy nie trzyma… Ja wiem, że Bóg
w Supernaturalu nie jest doskonały,
ale dotychczas ogary istniały jako stworzenia asystujące w finalizowaniu
kontraktów i zdecydowanie kojarzyły się li i jedynie z Piekłem. Tak, wiem, że
Bóg stworzył też lewiatany, ale… no właśnie, kiedy lewiatany wymknęły się spod
kontroli, zamknął je w Czyśćcu, a nie wymordował wszystko jak leci. Fakt, że
szczenną sukę uratował właśnie Lucyfer oczywiście wyjaśnia te powiązania, ale
dla mnie to i tak strasznie na siłę. Plus nie do końca podoba mi się, że ogar
poszedł na osobę, która nijak nie powinna stać się jego ofiarą, ale to akurat
kładę na karb wyjątkowości Ramsey. Przy okazji, tak się zastanawiam, czy to
przypadkiem nie jest jakaś aluzja do niejakiego pana Boltona? :)
Jest to jedno z najładniejszych ujęć, jakie widziałam w tym sezonie - tak ładnie to wszystko widać przez okulary...
Jakby nie było, to daje chłopcom okazję na ponowne
zjednoczenie sił z Królem Piekła i… jest dziwnie. Z jednej strony Crowley ogara
powinien ogarnąć od ręki, zawołać, gwizdnąć, nie wiem, zrobić cokolwiek, bo
nadal nominalnie jest chyba Królem Piekła (choć ja się już ostatnimi czasy
nieco gubię). Tak, pamiętam, nie kontrolował wszystkich zwierzątek za czasów
chociażby The Devil You Know, ale
wtedy nie był władcą. I wtedy nie był również chwilowo Królem Rozdroży, bo go
Lucuś z pozycji zapewne usunął po numerze z Koltem. Rozumiem zatem, że musiał
użyć Growleya. Tutaj… nie wiem, powinien mieć jeśli nie władzę, to przynajmniej
wyczucie… Ta współpraca z chłopakami była jakaś taka wymuszona, bez sensu –
niby dlaczego Crowley miałby się w ogóle wzruszyć tym, że się ogar wymknął spod
kontroli i morduje? Dlaczego Crowley miałby się przejmować ludzkimi życiami?
Aaaa, przepraszam, zapomniałam, że on taka dżedajowa kaczuszka jak ja ostatnimi
czasy. Mam wrażenie, że to wszystko było po prostu po to, żeby Winchesterowie
mogli mu wreszcie podziękować (a fani domagali się tego już od jakiegoś czasu)
i żeby panienka mogła o nim powiedzieć, że jest miły… To naprawdę oglądało się
jak kiepską operę mydlaną.
Ooo, mam problem. Duży problem.
Plus, znowu mam problem. Chyba muszę iść na kozetkę. Motyw z
Lucyferem spętanym w jego naczyniu jest po prostu genialny, ale… JAK? No jak,
do cholery? Już te łańcuchy były problematyczne, nie kupuję odtworzenia
boskiego wynalazku, a już teraz naznaczenie każdej komórki ciała Nicka… No nie
widzę tego. Aczkolwiek nie powiem, motyw przepiękny i jestem zachwycona.
Crowley zawsze przed przeciwnikiem? No chciałabym – ale na razie słowa, słowa,
słowa… Jeśli robił to wszystko w tle, jednocześnie siedząc na tronie i pijąc
whisky, szlochając za Deanem lub Amarą, no niby ok… ale to takie dopisywanie
rzeczy po fakcie i nie do końca mi się podoba.
Och, ta mina Marka Pellegrino.
Przy okazji – cała ta scena z demonami przed uwolnieniem
Lucyfera… Strasznie to było nieklimatyczne, utrudniło mi to odbiór całego
momentu. Zresztą, trochę tak mam z całym tym odcinkiem, bo ogólnie był
sympatyczny nawet, ale te humorystyczne wstawki znajdowały się w miejscach co
najmniej niewłaściwych. Poza epizodem z miłośnikiem teorii spiskowych - to było
coś pięknego.
Myślę, że w najnowszej edycji GISHWHES bedzie jakieś zadanie z reptilianami i Królową.
No tak, w Piekle burdel, co zatem w Niebie? Wreszcie mamy
pierwsze informacje o tym, że Niebo zaczyna się organizować, przede wszystkim
wobec problemu nefilima i nie wiem, czy się cieszyć, bo dotychczas wszystkie
próby ogarnięcia anielskiego wątku były spektakularną porażką. Tym razem jednak
do gry wraca Joszua – i mam nadzieję, że jest to właściwy Ogrodnik, którego w
sumie trochę osób utożsamia z Chrystusem. No, przyznam, że jestem ciekawa, jak
to zostanie rozegrane. Nie spieprzcie tego, proszę!
Ten plac zabaw jest strasznie fajnym pomysłem.
Co do wątku Ludzi Pisma, to nie chce mi się nawet o tym
myśleć. Nie widzę Deana, który tak ładnie kupuje wszystko, z drugiej może
jednak strony, docenił szczerość Sama. Dla mnie to też był bardzo fajny motyw i
cieszę się, że standardowo nie ukrywają wszystkiego przed sobą nawzajem, żeby
tajemnica ugryzła ich w zad pod koniec sezonu. Zobaczymy, co tutaj się będzie
działo…
Frodo, Hobbici... Ludzie Pisma mają fetysz.
Nie jest źle. Problem leży w klimacie, nierównym bardzo.
Uwielbiam komediowe odcinki, ale komediowe odcinki niech będą takie w całości
albo niech będą lekkim akcentem humorystycznym, a nie pojawiają się wyciągnięte
z odwłoka. Poza tym – ładnie.
Supernatural 12x15 Somewhere Between Heaven and Hell, scen.
D. Perez, reż. N. Lopez-Corrado, wyst. J. Padalecki, J. Ackles, M. Sheppard, M.
Collins i inni.