niedziela, 5 marca 2017

Siakoś tak nijako...

Kurczaki, nie lubię wampirów. Nie wiem, co z krwiopijcami jest nie tak, ale mam do nich jakiś uraz i to jeszcze sprzed czasów zmierzchowych, oj, na grubo przed nimi. W ostateczności toleruję klasycznego Draculę w wykonaniu sir Christophera Lee, ale to koniec mojej wytrzymałości. Wampirów supernaturalowych też nie lubię – poza jednym wyjątkiem – więc podejrzewam, że będę się w tej recenzji skupiać głównie na tym, co dotyczy Winchesterów. Wybaczcie.

What is this bullshit?

Podobało mi się kontynuowanie dokładnie w miejscu, gdzie zakończyliśmy poprzedni odcinek. Zdecydowanie wolałam widzieć to wszystko zagrane i powiedziane, a nie tylko wspomniane przez braci. Całkowicie kupuję ich urazę i żal do matki, która oszukała ich po prostu koncertowo, nie biorąc pod uwagę tego, że synowie naprawdę mają dobry powód, by nie ufać Brytolom (ona w sumie też – kobieto, torturowali ci syna!). Zraniony Dean był jednym z lepszych Deanów, których widziałam w tym sezonie. Strasznie żałuję, że tak nie zostało.

Owszem, podejrzewałam, że chłopcy, kiedy już ochłoną i przemyślą, co trzeba, spróbują zażegnać ten konflikt i pierwszym, który wyciągnie rękę, będzie Sam. To było dokładnie do przewidzenia. Niemniej jednak zupełnie nie rozumiem tego, że młodszy Winchester tak po prostu postanowi przyłączyć się do Ludzi Pisma, bo…? Bo co? Bo mają wyposażenie? Bo mają zajebiaszczą zbrojownię? Bo są pierdołami życiowymi i jeśli nie ma w pobliżu pana Ketcha lub innych wynajętych łowców, to zginą marnie? Przyznam, że już najbardziej przemawia do mnie ten ostatni argument… To brzmi jak Sammy. Poszło to zdecydowanie za szybko, po prostu za szybko. Choć z drugiej strony Sam jest gadżeciarzem i może po prostu chce się pobawić… A Ludzie Pisma mają dużo fajnych zabaweczek… Ach, przy okazji młodszy Winchester zyskał coś do ukrywania przed bratem – taaaak, bardzo dawno nie mieliśmy tego wątku… A tak się cieszyłam, że chłopcy wreszcie zaczęli się porządnie dogadywać i niczego przed sobą nie chowają… Ja, naiwna Cathia. W ostateczności dopuszczam możliwość, że robi to specjalnie, by stać się szpiegiem w obozie wroga. Jeśli tak się nie stanie, strzelam focha.


Ja też czasem piję. Wino. I chcę kogoś pozabijać... Często. Nadaję się do klubu?

Zastanawiam się, jak na to wszystko zareaguje Dean, kiedy się wyda. Bo wydać się musi… Zaskakujące, że to właśnie on, choć teoretycznie powinien się w jakiś sposób dogadać z Ketchem, nadal nie ma przekonania do Anglików. Nie podobają mu się ich metody, to na pewno, plus im nie ufa. Bardzo słusznie chłopie, bo przy tych wszystkich możliwościach mogliby zapewne powstrzymać Apokalipsę, tylko im się nie chciało. Mnie z kolei trochę zirytowało to, jak pokazano, że Dean się jednak od brytyjskiego siepacza jednak różni. Z jednej strony siedzą i radośnie rozpijają przyniesioną przez Angola flaszkę i widać, że w gruncie rzeczy obu cieszy zabijanie potworów. Natomiast potem mamy scenę, w której Ketch próbuje wytłuc informacje z wampirzycy, a Dean po prostu dostaje wszystko na talerzu, bo obiecał jej szybki i bezbolesny koniec. Pomijam już fakt, że ta wąpierzyca powinna nimi podłogę zamieść – w końcu nie każdy może mieć odpowiednie przygotowanie, ale strasznie to łopatologicznie wyszło.

Do umiejętności pana Ketcha należy dorzucić jasnowidzenie...
Swoją drogą, ciężko było nalać te następne kolejki...

Ludzie Pisma denerwują mnie coraz bardziej. Znienacka są w stanie postawić ośrodek z wypasionymi zabezpieczeniami, a wystarczy banda wampirów, by im wykasować jednego (słownie JEDNEGO) strażnika i wbić im się do tej bazy… Jak na to, że mają TAKIE możliwości, są po prostu rozczulający. Rozumiem, mają problem z rekrutacją łowców, ale od czego są w takim razie najemnicy, którymi spokojnie mógłby zapewne dowodzić pan Ketch… Nie wierzę, że nikt się jeszcze na świecie, poza łowcami, nie skapnął, co kryje się w mroku. Blah. Coraz mniej mi się to podoba.


Mamy taaaaakie środki finansowe... Nie potrafimy zatrudnić najemników.

Szczerze pisząc, jedyna rzecz, która mnie w tym odcinku wzruszyła, to był Alfa Wampirów. Alfa, który podobnie jak większość złych bohaterów w tym serialu zaliczył po drodze lobotomię. Ten zimny sukinkot, tak ładnie wyrywający się z więzienia, jakie przygotowali dla niego Campbellowie, nieoczekiwany sojusznik Winchesterów w walce z lewiatanami, nagle oszalał i postanowił osobiście pójść do walki z ludźmi, którzy powoli wytłukują mu podwładnych? Rozumiem, władca feudalny i inne takie, ale w momencie, kiedy pojawił się na scenie Kolt, powinien dać nogę. Tak, blef blefem, ale on zdecydowanie nie był jednym z 5 stworzeń, których Kolt nie może zabić. I raczej o tym wiedział. Ponadto, jeśli widz przejrzał sztuczkę Micka i Sama jeszcze zanim pokazano to tym, którzy myślą nieco wolniej, to nie widzę starego jak świat Alfy, który tego nie zrobi… Szkoda tej postaci… Straszne dorzynki się nam ostatnio zrobiły i trochę się boję tego, że kiedy wprowadzeni zostaną nowi źli, będzie to albo na chwilę, albo będą znacznie słabsi…


Będę tęsknić...

Nie wiem, ten odcinek jakoś nie wywołał u mnie żadnych emocji. Jak mówię – nie lubię wampirów, więc to może być jeden z powodów, drugi to ta łopatologia i wrażenie, że wszystko było jakieś takie… sztuczne… i nijakie. Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale szczerze mówiąc – akurat tego wątku nie jestem zupełnie ciekawa.


Supernatural 12x14 The Raid, scen. R. Berens, reż. J. MacCarthy, wyst. J. Padalecki, J. Ackles, S. Smith, D. Haydn-Jones i inni.

6 komentarzy:

  1. Szkoda mi Alfy -lubiłam drania,miał klasę. No,niestety,nijaki ten odcinek i znowu to bujanie się emocjonalne!Ale skończyliśmy juz wszystkie odcinki i jestem z mężem na bieżąco!Właśnie to opijaliśmy winkiem grzanym.
    Strasznie fajny serial,ale sie wlecze.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś się zastanawiałam czy ten Alfa wróci.
    Mr Ketchup udaje kumpla, heh.
    Bracia Winchester mieli daddy issues na początku serialu, a pod koniec mają mommy issues. Cóż.

    Karmena

    OdpowiedzUsuń
  3. A dlaczego nie wskrzeszono też Johna W? Mieliby komplet...

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  4. Oł noł, to dopiero byłaby drama i telenowela ^^

    Karmena

    OdpowiedzUsuń
  5. Starsi zajęliby się sobą,a bracia poszli na dłuuuugie polowanie albo na piwo z Luckiem...

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie poszliby na długie polowanie, bo przecież mamusia z tatusiem na tylnim siedzeniu Impali, więc... :P

    Piwko na piechotkę w sąsiednim miasteczku :D

    OdpowiedzUsuń