piątek, 16 kwietnia 2021

Co komu przeznaczone...

Położone nad morzem Sieldige to kraina może nie miodem i mlekiem płynąca, ale na pewno rozwijająca się całkiem dobrze pod czujnym spojrzeniem Księcia i jego wiernych rycerzy trzech: Leta, Oberona i Garretha. Dni toczą się leniwie, praworządni mieszkańcy wiążą koniec z końcem, arystokraci spiskują, przestępcy próbują jak zwykle dopiąć swego, a w magicznej Dzielnicy Luster alchemicy i magowie sprzedają swoje produkty i usługi. Zwykłe życie.

Jednak pewnego dnia w Dzielnicy Luster zaczyna padać deszcz… a to nigdy nie jest dobry znak. Już wkrótce ginie jeden z rycerzy oraz zostaje otruty Książę, który szczęśliwym zbiegiem okoliczności (ale czy tylko?) zapada w śpiączkę. Czy znajdzie się odtrutka na jad, próbujący położyć kres życiu władcy? Leto swą ostatnią szansę upatruje w Alecie Velie, swojej przyjaciółce i alchemiczce, przedstawicielce bardzo niezwykłego rodu. Aletha odkrywa prawdę – trucizna to Pocałunek Syreny, na którą podobno nie ma odtrutki… podobno. Jednak jeśli zna się pewne osoby i posiada wyjątkową wiedzę oraz umiejętności, sytuacja może nie okazać się tak całkiem bez wyjścia. Oczywiście trzeba się spieszyć, bo ten, kto dokonał zamachu na życie Księcia, na pewno miał jeszcze coś w zanadrzu… wszak szpiedzy donoszą, że wrogowie stoją już u granic, a zamieszanie w Sieldige na pewno nie posłuży dobru państwa.


Przyznam, że mam dosyć mieszane uczucia w stosunku do fantasy, jako że bardzo często kolejne powieści po prostu powielają określone schematy i choć czyta się dobrze, to tak naprawdę niewiele wnoszą do gatunku. Ot, kolejna standardowa kraina, kolejni standardowi rycerze i rzezimieszki oraz magowie… Z tym mimowolnym nastawieniem zaczęłam lekturę książki Magdaleny Kubasiewicz i już po kilku rozdziałach byłam przyjemnie zaskoczona przede wszystkim bohaterami. Choć początkowo wydają się kompletnie sztampowi, z każdym kolejnym zdaniem zyskują coraz więcej głębi, nie są wyblakłymi kopiami postaci innych autorów. I choć sam Leto Drakin do końca pozostaje w większości po prostu rycerzem w białej zbroi, jest również interesujący jako członek rodziny, przyjaciel i mąż, a także lojalny poddany. To jednak kobiety w jego życiu okazują się tak naprawdę najciekawszymi postaciami książki. Znowu: na samym początku lektury możemy przypisać im pewne określone role i cechy, jednak z kolejnymi kartkami wszystko się zmienia. Aletha i Erika są pełne sprzecznych czasami emocji, doskonale rozumieją jednak swoje zadania i swoje przeznaczenie, potrafią dotrzymać słowa i rozumieją konieczność poświęcenia pewnych rzeczy w imię znacznie wyższej racji.

A wyższa racja to nie tylko sprawy państwowe i boskie. Tak naprawdę składają się na nie wszystkie dążenia i czyny naszych bohaterów, ale pomiędzy tymi wielkimi, przełomowymi wydarzeniami odnaleźć można te teoretycznie nieważne dla wielkiej historii, a tak istotne dla pojedynczych osób i istot. Są to dramaty, wielkie nadzieje, niespełnione i zawiedzione historie miłosne, wielkie namiętności czy po prostu żądza władzy na skalę mniejszą lub ogólnopaństwową. Obie płaszczyzny spaja magia, pochodząca od żywiołów tudzież pozostałości magicznych artefaktów. Wypływa jednak najczęściej prosto z morskich otchłani, powiązana nie tylko z bogami i ich kaprysami, ale także ze stworzeniami żyjącymi w falach. Motywy z rozmaitych naszych baśni zostają bardzo umiejętnie wpisane również w folklor mieszkańców Sieldige, tworząc wyjątkowo udany splot, czasami sprawiający, że łezka nam się w oku zakręci.

Siłą każdej książki pozostaje bowiem to, czy wzbudza w nas jakiekolwiek emocje, czy potrafi sprawić, że nie potrafimy jej odłożyć, bo naprawdę musimy się przecież dowiedzieć, co stało się z naszymi bohaterami i czy dobro zwycięży. Wszystko pochłonie morze emocje zdecydowanie wzbudza – choć jest to przede wszystkim przejmujący żal nad życiem utraconym, czy to dosłownie czy w przenośni. A na pytanie, czy dobro zwycięża, każdy z nas powinien sobie odpowiedzieć indywidualnie. Ja zamykałam książkę z poczuciem smutku, współczucia, a przecież ta wizyta w innym świecie była wyjątkowo udana. Ale w zwykłym codziennym życiu wiele dobrych przecież rzeczy pozostawia w nas pewien żal i nostalgię…

Magdalena Kubasiewicz, Wszystko pochłonie morze, wyd. Uroboros, Warszawa 2021.

Dziękuję wydawnictwu za egzemplarz recenzencki!

4 komentarze:

  1. Dziękuję za recenzję. :> A jeśli chodzi o emocje... Cóż. Właściwie dokładnie takie chciałam wywrzeć na finale, więc się cieszę, że w tym przypadku się udało!

    Magda K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze się udało :) a cała przyjemność po mojej stronie :)

      Usuń
  2. Czytam teraz "Spalić wiedźmę" i bardzo mi się podoba.I świat i bohaterka i pomysły.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń