Położone nad morzem Sieldige to kraina może nie miodem i mlekiem płynąca, ale na pewno rozwijająca się całkiem dobrze pod czujnym spojrzeniem Księcia i jego wiernych rycerzy trzech: Leta, Oberona i Garretha. Dni toczą się leniwie, praworządni mieszkańcy wiążą koniec z końcem, arystokraci spiskują, przestępcy próbują jak zwykle dopiąć swego, a w magicznej Dzielnicy Luster alchemicy i magowie sprzedają swoje produkty i usługi. Zwykłe życie.
Jednak pewnego dnia w Dzielnicy Luster zaczyna
padać deszcz… a to nigdy nie jest dobry znak. Już wkrótce ginie jeden z rycerzy
oraz zostaje otruty Książę, który szczęśliwym zbiegiem okoliczności (ale czy
tylko?) zapada w śpiączkę. Czy znajdzie się odtrutka na jad, próbujący położyć
kres życiu władcy? Leto swą ostatnią szansę upatruje w Alecie Velie, swojej
przyjaciółce i alchemiczce, przedstawicielce bardzo niezwykłego rodu. Aletha
odkrywa prawdę – trucizna to Pocałunek Syreny, na którą podobno nie ma
odtrutki… podobno. Jednak jeśli zna się pewne osoby i posiada wyjątkową wiedzę
oraz umiejętności, sytuacja może nie okazać się tak całkiem bez wyjścia.
Oczywiście trzeba się spieszyć, bo ten, kto dokonał zamachu na życie Księcia,
na pewno miał jeszcze coś w zanadrzu… wszak szpiedzy donoszą, że wrogowie stoją
już u granic, a zamieszanie w Sieldige na pewno nie posłuży dobru państwa.
A wyższa racja to nie tylko sprawy państwowe i
boskie. Tak naprawdę składają się na nie wszystkie dążenia i czyny naszych
bohaterów, ale pomiędzy tymi wielkimi, przełomowymi wydarzeniami odnaleźć można
te teoretycznie nieważne dla wielkiej historii, a tak istotne dla pojedynczych
osób i istot. Są to dramaty, wielkie nadzieje, niespełnione i zawiedzione
historie miłosne, wielkie namiętności czy po prostu żądza władzy na skalę
mniejszą lub ogólnopaństwową. Obie płaszczyzny spaja magia, pochodząca od
żywiołów tudzież pozostałości magicznych artefaktów. Wypływa jednak najczęściej
prosto z morskich otchłani, powiązana nie tylko z bogami i ich kaprysami, ale
także ze stworzeniami żyjącymi w falach. Motywy z rozmaitych naszych baśni
zostają bardzo umiejętnie wpisane również w folklor mieszkańców Sieldige,
tworząc wyjątkowo udany splot, czasami sprawiający, że łezka nam się w oku
zakręci.
Siłą każdej książki pozostaje bowiem to, czy
wzbudza w nas jakiekolwiek emocje, czy potrafi sprawić, że nie potrafimy jej
odłożyć, bo naprawdę musimy się przecież dowiedzieć, co stało się z naszymi
bohaterami i czy dobro zwycięży. Wszystko pochłonie morze emocje
zdecydowanie wzbudza – choć jest to przede wszystkim przejmujący żal nad życiem
utraconym, czy to dosłownie czy w przenośni. A na pytanie, czy dobro zwycięża,
każdy z nas powinien sobie odpowiedzieć indywidualnie. Ja zamykałam książkę z
poczuciem smutku, współczucia, a przecież ta wizyta w innym świecie była
wyjątkowo udana. Ale w zwykłym codziennym życiu wiele dobrych przecież rzeczy
pozostawia w nas pewien żal i nostalgię…
Magdalena Kubasiewicz, Wszystko pochłonie
morze, wyd. Uroboros, Warszawa 2021.
Dziękuję wydawnictwu za egzemplarz
recenzencki!
Dziękuję za recenzję. :> A jeśli chodzi o emocje... Cóż. Właściwie dokładnie takie chciałam wywrzeć na finale, więc się cieszę, że w tym przypadku się udało!
OdpowiedzUsuńMagda K.
Bardzo dobrze się udało :) a cała przyjemność po mojej stronie :)
UsuńCzytam teraz "Spalić wiedźmę" i bardzo mi się podoba.I świat i bohaterka i pomysły.
OdpowiedzUsuńChomik
Mnie też :) a król Julian moim ulubieńcem :D
Usuń