Graham Masterton jest w naszym kraju znany przede wszystkim ze swoich horrorów (i poradników seksualnych) jednak szeroki krąg jego fanów orientuje się również, iż jest on autorem powieści historycznych (albo przynajmniej osadzonych w historycznych dekoracjach). Nie ukrywam, że sama należę do tego grona, więc mimo iż ostatnie powieści autora mocno mnie rozczarowały (lub straszliwie zniesmaczyły, a zważywszy na specyfikę jego twórczości, jest to mocno zaskakujące), po kolejną książkę sięgnęłam bez większego wahania.
Akcja Szkarłatnej wdowy rozgrywa się na przełomie XVIII
i XIX wieku, a jej bohaterką jest Beatrice Scarlet – kobieta, jak na tamte
czasy, bardzo nietypowa. Od dzieciństwa kształcona przede wszystkim w trudnej i
wymagającej sztuce aptekarskiej przez swego ojca, po jego śmierci zostaje
zmuszona do porzucenia badań w laboratorium i udania się do ciotki, jedynej krewnej,
mogącej się nią zaopiekować, a następnie wychodzi za mąż za pastora i wyjeżdża
wraz z nim do Ameryki. Beatrice okazuje się być bardzo szczęśliwa w tym
związku, a gdy mijają kolejne lata, na świat przychodzi synek państwa Scarlet i
wszystko wydaje się układać jak najlepiej. Do czasu.
Oto w osadzie, w której mieszkają, zaczynają dziać się rzeczy niepokojące, choć z początku nic nie wskazuje na działanie sił nadprzyrodzonych – ot, padają świnie, koń, dzieci chorują, jednak kiedy na scenę wkracza tajemniczy pan Shooks, problemy małej społeczności stają się coraz bardziej skomplikowane i dziwnie zalatują siarką. Czy rzeczywiście pragnie on tylko pomóc, a wysoka cena, której żąda, jest odpowiednią opłatą za utrzymanie złowrogich demonów na wodzy? A może mamy do czynienia z wiedźmami, w końcu wszyscy są świadomi tego, co wydarzyło się nie tak dawno w Salem, a pod ręką znajduje się idealna potencjalna winowajczyni? Jedynie Beatrice, kobieta o niespotykanej wiedzy i otwartym umyśle, może dojść do sedna sprawy i ustalić, czy za wszystkimi tymi wydarzeniami kryje się człowiek... czy diabeł?
Szkarłatna wdowa nie jest może dziełem wybitnym, ale
czuć w niej wprawną rękę rzemieślnika, potrafiącego uknuć intrygę i poprowadzić
ją tak, by czytelnik – choć domyślający się już rozwiązania – do końca powieści
pochłaniał kolejne rozdziały z zapartym tchem. Jak to u Mastertona, postaci nie
są może wspaniale napisane, niejednoznaczne czy wyjątkowe, nakreślono je jednak
tak, że bez wahania kibicujemy tym walczącym o prawdę i dobro. I choć w książce
nie brakuje opisów mocno graficznych, nie stanowią one jej sedna, są
ilustracją, nie powodem, dla którego powstała. To powieść nie tylko dla
miłośników horrorów, ale także procedurali czy kryminałów. Zdecydowanie
polecam!
Graham Masterton, Szkarłatna wdowa, tłum. W.
Marcysiak, wyd. Albatros, Warszawa 2022.
Brzmi nieźle! Ja czytałam Dom stu szeptów i to jest średnie, niestety...Chomik
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo słabe, rzekłabym - kilka ostatnich Mastertonów tak ma, odrzuciły mnie też wyjątkowo niesmaczną przemocą - a to, jak na książki Mastertona - mówi wiele!
Usuń