Przyznam, że nieco ostrożnie podchodziłam do tej książki, zwłaszcza po przeczytaniu wstępu - słusznie ostrzegającego przed przedstawianą w niej rzeczywistością weterynaryjną. Każdy, kto kiedykolwiek miał jakieś zwierzątko, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że praca weta to nie tylko głaskanie kociąt i króliczków, ale przede wszystkim wykonywanie zabiegów od uciążliwych do niebezpiecznych i dla pacjenta, i dla człowieka (kiedyś pobieranie krwi u mojego naprawdę spokojnego dotychczas w gabinecie kota zakończyło się rozległymi ranami szarpanymi). Wiadomo też, że zwierzęta cierpią, przydarzają im się rozmaite rzeczy, a jeśli mam jakikolwiek trigger, jest nim właśnie krzywdzenie naszych braci najmniejszych. Za to likwidowałabym bez wyroku. No i właśnie w związku z tym zastanawiałam się, czy to aby pozycja dla mnie.
Tym bardziej, że Necrovet już w tytule ma Usługi
weterynaryjno-nekromantyczne, a gabinet prowadzi nieumarła Iza. Do grona
jej pracowników dołączają technicy Florka Kuna i faun Sebastian, dawniej
specjalizujący się w IT. Niemal od razu okazuje się, że łatwo nie będzie, bo pierwszy
przypadek Florki, wolpertinger, ptako-zając z imponującym porożem, jest
wyjątkowo niechętny rozmaitym zabiegom, co kończy się poważnymi obrażeniami – i
to nie u niego! Dalej będzie już tylko bardziej interesująco – mantykora z bólem
zębów, podtrute wróżkowym pyłem psiaki, obcinanie pazurków, a w dodatku w
okolicy działa konkurencja – może niekoniecznie nieuczciwa (choć właściwie...),
ale na pewno bezdennie głupia i bardzo wrogo nastawiona. Biedna Florka, ofiara
mobbingu w poprzedniej pracy, doprawdy nie ma pewności, czy na pewno sobie
poradzi – w końcu codzienne szaleństwo niemal zapiera dech w piersiach, i to
nawet w lecznicy weterynaryjnej! Ale w końcu od czego wspierający przyjaciele i
rodzina? W takim przypadku nawet idioci, duchy, no i ta cała magia niestraszne!
Wbrew moim obawom, Necrovet czyta się po prostu rewelacyjnie. Autorka, sama będąca technikiem weterynarii, doskonale zna realia tej pracy (i jak na dłoni widać, że ją uwielbia), a w dodatku ma cudownie lekkie pióro i nawet sytuacje (nazwijmy je) triggerujące, choć bolesne, zostały tak umiejętnie napisane, że nie budzą u kogoś takiego jak ja chęci natychmiastowego zamknięcia książki. Postaci, choć scharakteryzowane głównie przez akcję i dialogi, nie są płaskie, jednowymiarowe, a w pełni oddane tak, by wywołać u nas wrażenie, że zajrzeliśmy do znajomych. Choć książka wydaje się zbiorem opowiadań, tworzy spójną całość, w której przewijają się fascynujące motywy przewodnie i jeśli czuję coś negatywnego, jest tym czymś niedosyt. Chcę więcej.
Chcę się dowiedzieć, dlaczego Iza jest tym, kim jest, chcę poznać
inne magiczne istoty, jakie pojawiły się w tym świecie za sprawą nieudanego
eksperymentu ekscentrycznego milionera, chcę jeszcze zobaczyć Bździągwę, chcę
dowiedzieć się o innych akcjach fundacji Tomka, chcę, żeby Lipowska została
ukarana! Chcę, aby nowy tom miał tak cudowne ilustracje, jak ta na okładce,
dzieło Piotra Sokołowskeigo. Po prostu chcę WIĘCEJ!
Joanna W. Gajzler, Necrovet. Usługi
weterynaryjno-nekromantyczne, wyd. SQN, Kraków 2023.
Recenzja jak zwykle fajna.Autorka to bardzo miła dziewczyna i ja jej życzę powodzenia.Chomik
OdpowiedzUsuńOj,bohaterka oko traci...Chomik
OdpowiedzUsuńA człowiek ma wrażenie, że se kostkę skręciła...
UsuńNo nie?Chomik
OdpowiedzUsuń