piątek, 2 marca 2018

Na plus czy na minus?


Olgę Gromyko znam z absolutnie uroczego cyklu o wiedźmie Wolsze Rednej, nie dane mi jeszcze było nadrobić więcej książek jej autorstwa, choć na polskim rynku trochę się już ich ukazało. Wiem jedno – poczucie humoru jest „moje”, po Plus/Minus sięgnęłam zatem raczej zaledwie z minimalnym wahaniem – wszak drugi autor, Andriej Ułanow, to niewiadoma. Przynajmniej dla mnie, nie czytuję raczej fantastyki militarnej, nie moja bajka.

Problemem przy współpisaniu czasami bywa pogodzenie odmiennych koncepcji całości czy pomysłów na wyjście z pewnych sytuacji. Tutaj zostało to rozwiązane pomysłowo i sensownie – każdy autor „pisze” swoją postać. W efekcie tego zabiegu dostajemy dwójkę różnych zarówno charakterologicznie, jak i stylistycznie bohaterów, Elenę Wiktorowną i Saszę Toplakowa. Elena (zwana też Lenoczką) jest inspektorem Urzędu ds. Ochrony Pomrok, Sasza… byłym żołnierzem z PTSD oraz kuzynem przełożonego Eleny. Już wiecie, jak to będzie wyglądało? Dokładnie! Sasza zostaje przydzielony Lenoczce na staż i rozpętuje się piekło, do którego wydatnie przyczynia się pewien granat ręczny, ostateczny argument w ręku Toplakowa.


Dynamika między naszymi bohaterami jest całkiem przyzwoita, choć, niestety, widać w pewnym momencie, do czego wszystko między nimi zmierza. Sama akcja… no cóż, na pewno nie należy do specjalnie odkrywczych – ot, trzeba rozwikłać zagadkę kryminalną: ktoś nas prześladuje, ktoś strzela, odrzucony chłopak pęta się w pobliżu, do akcji wkraczają też rodowe precjoza… A to zamkną nam urząd i czujemy na plecach oddech wszechobecnych koneksji, a to ktoś usiłuje nas wrobić w morderstwo (trudno nie, jeśli zachowało się jak kretyn i dziw, że do boju od razu nie wkroczyli antyterroryści). Czytając miałam trochę wrażenie, że erpegowcy nie pojawili się zaledwie w treści powieści, wszystkie zwroty akcji i rozwiązania przypominały mi nieco sesje w wykonaniu mojej nieco patologicznej drużyny. Nawet jeśli pisze się kryminał/powieść akcji w klimacie urban fantasy, warto zwrócić uwagę, żeby akcja była w jakikolwiek sposób prawdopodobna. Wiem, że ciężko o to w momencie, kiedy mamy do czynienia z magami, syrenkami i innymi cholerami (przepraszam, pomrokami), ale na pewno przyjemniej z takimi rozwiązaniami się zetknąć. W dodatku happy end czasami naprawdę nie jest do niczego potrzebny, a sprawia tylko wrażenie dopisanego na siłę.

Żeby jednak nie było, że książka jest taka sobie… Gromyko absolutnie nie zawodzi, jeśli chodzi o „smaczki” świata. Pomroki są zróżnicowane, ich korzeni należy szukać w mitologii słowiańskiej, a moim absolutnym faworytem stał się skrzat domowy imieniem Fiodor, zmieniający się w potrzebie a to w wielkiego karka, a to w kotka… i fantastycznie prowadzący gospodarstwo domowe (poproszę o namiary albo na Fiodora, albo na Krakersa!). Humor też wybitnie mi pasuje (tak, dlatego gram z patologiczną drużyną) – chętnym polecam zwłaszcza negocjacje z leszym! Uśmiałam się solidnie. Szkoda tylko trochę, że te najśmieszniejsze momenty były chyba nie do końca zamierzone…

Książkę wydano bardzo przyzwoicie. Drażni mnie tylko ta koszmarna maniera ozdabiania stron i wielkich marginesów – owszem, wygląda to ładnie, ale można byłoby tomiszcze zdecydowanie odchudzić. A czy poleciłabym je z ręką na sercu? Tak, jeśli szukacie czytadła – ot, rozrywkowo i nic więcej. Nie sądzę, bym kiedykolwiek wróciła do przygód Eleny i Saszy, chyba że pojawi się drugi tom, a ja będę miała parę groszy na zbyciu. Chyba pójdę do biblioteki po Kroniki belorskie, bo wolałabym poczytać naprawdę dobre dzieło Gromyko.

Olga Gromyko, Andriej Ułanow, Plus/Minus, tłum. M. Makarevskaya, wyd. Papierowy Księżyc, Słupsk 2017.

4 komentarze:

  1. Nie brzmi zachęcająco...Ja zaczęłam to http://lubimyczytac.pl/ksiazka/258467/szczurynki-szczurzy-zywot-w-opowiastkach-i-obrazkach i wydaje się sympatyczne.
    Dzięki za recenzję.
    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyzwoita, zabawna i niezobowiązująca książka. Spróbuj "Wiernych wrogów". Nie mogłam się oderwać i przeczytałam już 3 razy. Ma niesamowity klimat.
    A RPG z patologiczną drużyną, to jedna z najmilszych rzeczy w życiu. Tęsknię za moimi po*ebami jak głupia :(

    OdpowiedzUsuń