Wyobraźcie sobie świat geograficznie całkiem podobny do naszego, którego mieszkańcy próbują podnieść się i przetrwać po bliżej nieokreślonej katastrofie. Kiedy się wydarzyła i co się właściwie stało? Na to pierwsze pytanie dokładnej odpowiedzi nie znajdziemy, jeśli chodzi o drugie, możemy się czegoś domyślać. Prawdopodobnie potężna erupcja wulkanu i jej konsekwencje sprawiły, że cywilizacja Przodków podupadła, pozostawiając za sobą zaledwie zrujnowane pozostałości infrastruktury i miast. Potomkowie mogą już tylko odkopywać zaginione skarby i przedmioty użytku codziennego, licząc nie tylko na cenne znaleziska, ale może i okruchy dawnej wiedzy.
Składający je w całość kapłani próbują
wprawdzie zrekonstruować dawniejszą mądrość i dowiedzieć się, co się tak naprawdę
stało, nie zaniedbują też jednak tego, co dzieje się w teraźniejszości. Z
powodu narastającego zagrożenia Arcykapłan kociogłowej bogini postanawia wysłać
ekspedycję z misją znalezienia nowego miejsca do osiedlenia się – może uda się
odnaleźć innych przedstawicieli ich ludu, odseparowanego już od wielu dekad. W
drogę wyruszają zatem młody Dave, jego krewna Tyra, kapłanka Ana, dowódca Nash
oraz gołębiarz Mersh i jego syn. Czyhają na nich liczne niebezpieczeństwa –
pytanie tylko, czy są na nie odpowiednio przygotowani...
Andrzej Pilipiuk od zawsze flirtuje z wieloma
odmianami fantastyki, a tym razem postanowił zaserwować nam powieść fantasy.
Umieścił w niej wiele elementów charakterystycznych dla tego gatunku: magię,
nieznane lądy, klasyczny quest, bogów... A jednak nie mogę się oprzeć
wrażeniu, że gdyby nie wzmianka o księżycu, porośniętym lasami i poprzecinanym
rzekami, to miałabym pewność, że akcja Przetainy rozgrywa się w naszym
własnym świecie po katastrofie dorównującej nuklearnej – przyznam szczerze, że dopasowywałam
nawet pewne ludy i nazwy do naszej rzeczywistości. Szczególnie intrygujące
wydają się wywody naukowe, może i na miejscu w ustach zgłębiającego wiedzę
Arcykapłana, ale może niekoniecznie wygłaszane przez lokalnego dostojnika, w
gruncie rzeczy zupełnie prostego człowieka. Owszem, są bardzo interesujące, ale
w pewnym momencie czytelnik zastanawia się, czy aby na pewno wszystko się tu
zgadza – nadmierna ilość ekspozycji zaczyna irytować. Miejscami podejrzewałam,
że pewne fragmenty powieści zostały napisane po to, żeby olśnić odbiorcę
erudycją autora. Oczywiście, nie jest to jedyny taki przypadek w dorobku
Pilipiuka (przychodzą mi tu na myśl ustępy Norweskiego dziennika), ale
co jest do przełknięcia w jednej konwencji, niekoniecznie okazuje się właściwe
(i dobre) dla innej.
Przyznam, że trochę drażnią mnie również
bohaterowie powieści, bo nie mogę się oprzeć wrażeniu, że stanowią takie typowe
„kopiuj-wklej” w utworach Pilipiuka. Główny bohater to niemal kopia Roberta
Stroma: wykształcony (na ile to możliwe), obyty, mający wiedzę na przedziwne,
hermetyczne tematy, złota rączka, tyle że w przeciwieństwie do Storma nie cofa
się przed przemocą. Jeśli do tego założymy, że wizerunek na okładce przedstawia
właśnie jego, zaczynamy nieśmiało podejrzewać, że stanowi alter ego samego
autora, co samo w sobie nie jest złe, ale to już któryś taki bohater. Mamy też
szlachetną i cywilizowaną dzikuskę, nieskalaną leliję – nieosiągalną kapłankę,
dziewczę, do którego wzdycha nasz Dave... Słowo daję, ja w końcu zrobię takie pilipiukowe
bingo!
A jednak przy wszystkich wadach i wtórnościach
książkę czyta się znakomicie – podobnie jak mogę słuchać Andrzeja opowiadającego
choćby o obieraniu gruli. Czuć, że autor to znakomity gawędziarz i bardzo,
bardzo chcemy dowiedzieć się, jak zakończy się ta przygoda. I choć ten finał
wydaje się zbyt nagły i płaski, to jednak droga do niego prowadząca okazała się
wciągająca. Jak zwykle, jest też i morał: choćby było bardzo ciężko,
niebezpiecznie i beznadziejnie, można liczyć na "przetainę” – łaskę od
najwyższych, znak, że ktoś czuwa tam gdzieś nad nami... Przynajmniej w moim
odczuciu...
Andrzej Pilipiuk, Przetaina, wyd.
Fabryka Słów, Lublin 2022.
Grunt, ze się dobrze czyta.Tak, też uwielbiam go słuchać.Chomik
OdpowiedzUsuńNiektórzy po prostu mają talent.
Usuń