czwartek, 28 kwietnia 2022

Koszmar w Amityville

Lubię horrory. Nawet bardzo. To takie moje guilty pleasure, choć ostatnio trochę ciężko trafić na takie, które sprawiają mi prawdziwą przyjemność i będące zamkniętą całością oraz pozbawione dość popularnych obecnie elementów: zombie i wampirów. Jednak nawet przy moim upodobaniu do tego gatunku nie miałam dotychczas okazji zapoznać się z żadną wersją opowieści o nawiedzonym domu w Amityville. Tak jakoś wyszło. Do dzieła Jaya Ansona podeszłam zatem bez specjalnych oczekiwań, uprzedzeń i wcześniejszej wiedzy.

Książkę otwiera przedmowa księdza Johna Nicoli, informująca czytelnika, iż to, co zaraz przeczyta, wydarzyło się naprawdę i dzieje się w wielu miejscach na całym, świecie – przygotowująca go na spotkanie z nienazwanym i tajemniczym. Tak nastawieni poznajemy George’a i Kathleen Lutzów, którzy 18 grudnia 1975 r. wprowadzają się do domu będącego prawdziwą gratką na rynku nieruchomości – wszak kosztował zaledwie 80 tysięcy dolarów! Jak jednak w takich przypadkach bywa – gdzieś tam ukryto haczyk. Tutaj szukać należy go w przeszłości: w domu tym dwudziestotrzyletni Ronald DeFeo zabił swoich rodziców i czworo rodzeństwa, a potem utrzymywał, że zrobił to za podszeptem tajemniczych głosów. Nic dziwnego, że na tę posesję nie znalazło się zbyt wielu chętnych aż do momentu, kiedy obejrzeli ją Lutzowie i zdecydowali się na kupno. Miejsce to było odpowiedzią na ich modlitwy i problemy.

Wytrzymali w swoim wymarzonym domu całe dwadzieścia osiem dni. I choć na początku wszystko wydawało się idealne, już wkrótce zaczęły ich nękać dziwne zjawiska: niedające się niczym wytłumaczyć zimno, roje much gromadzących się zimą w szczelnie zabezpieczonym pomieszczeniu... W dodatku coś dziwnego działo się z panem domu. Religijna Kathleen znajduje rozwiązanie: dom należy pobłogosławić i tak oto w krąg wydarzeń zostaje wciągnięty ksiądz Mancuso – który potem bardzo, ale to bardzo tego pożałuje.

Kolejne strony wypełniają koszmary i próby rozwiązania zagadki aż do chwili, gdy Lutzowie zdecydują się wyprowadzić ze swojej posiadłości. Śledzący ich perypetie czytelnik bardzo pragnąłby poznać wszystkie odpowiedzi, ale – podobanie jak bohaterowie opowieści – nie otrzyma żadnych. Stylizowana na dokument powieść nie poda nam rozwiązania na tacy – dostajemy fakty i sugestie, a wnioski należy wysnuć samodzielnie. To może zaciekawić, ale i zniechęcić osoby, lubiące konkretne zakończenia. I choć na ogół sama do nich należę, obrana przez Ansona konwencja sprawia, że wcale mi to nie przeszkadza, chłonę opowieść i jestem w stanie zaakceptować, że są na tym świecie rzeczy...

W posłowiach poznajemy kulisy całej sprawy, zarówno od strony prawno-finansowej, jak i czysto popkulturowej, co również pomaga w ukształtowaniu własnej opinii na temat przedstawionych w książce wydarzeń. Czy to prawda, czy zaledwie doskonale opracowany marketingowo temat? Na to pytanie należy odpowiedzieć sobie samodzielnie. I tak, jest to doskonałe podejście do takiej sprawy...

Jay Anson, „Amityville Horror”, tłum. Maciej Machała, wyd. Vesper, Czerwonak 2019.

wtorek, 19 kwietnia 2022

Klątwa... ciekawego życia chyba też

Magdalena Kubasiewicz jest jedną z najpłodniejszych polskich pisarek, niemal co kilka miesięcy serwuje swoim fanom kolejną powieść (a to kryminał, a to fantastykę). Jej książki czyta się bardzo przyjemnie i lekko, a każdy bohater zyskuje sympatię czytelników. Zresztą, dzieje się tak nie tylko w przypadku książek, ale również i opowiadań. Jeśli mieliście zatem wcześniej do czynienia z „Hardymi baśniami”, na pewno pamiętacie „Sen nocy miejskiej”, w której po raz pierwszy pojawiła się Jagoda Wilczek, specjalistka od klątw. Wiedźma o fatalnej reputacji od razu zyskała sobie grono fanów, niemogących się doczekać jej kolejnych przygód. I oto jest – Wilcza Jagoda powróciła w „Kołysance dla czarownicy”.

Ponownie mamy do czynienia z klątwą Śpiącej Królewny, tym razem jednak rzuconą na nieznaną czarodziejkę, zamkniętą w grobowcu znajdującym się w magicznej części warszawskich Powązek. Dziewczę wydaje się w nim spoczywać od wielu, wielu lat, co sprawia, że w związku z jej odkryciem specjaliści od spraw dziwnych zaczynają zadawać wiele, wiele pytań. A potem przypadkiem tym zaczynają interesować się również fachowcy od Mrocznej Magii - okazuje się, że kobieta tajemniczo znika niemal natychmiast po otwarciu oczu.

Jagoda, specjalistka od klątw, zostaje wezwana jako konsultantka do tego dosyć niecodziennego przypadku. W końcu jak często można odkrywać ofiary tej konkretnej klątwy? Dość szybko okazuje się, że cała sprawa ma więcej wspólnego z Wilczkami, niż się to na pierwszy rzut oka wydawało. Tajemnicze zamachy na członków rodziny oraz unoszący się nad wszystkim duch prababki sprawia, że Wilcza Jagoda będzie musiała rozgryźć wiele tajemnic, do tej pory uważanych jedynie za „opowieści dziwnej treści”, powtarzane jedynie po to, by wzmocnić mroczną legendę otaczającą nestorkę rodu. Ale czy Jagoda zdoła sprostać wyzwaniu i będzie w stanie nie tylko powstrzymać tajemniczego zabójcę, ale również pogodzić rozmaite wilczkowe zależności oraz zaopiekować się spragnioną wiedzy młodą adeptką szlachetnej sztuki rzucania klątw? Och, zdecydowanie żyje w ciekawych czasach...

„Kołysankę dla czarownicy” czyta się, jak i pozostałe teksty Magdy Kubasiewicz, naprawdę znakomicie! Lekkość pióra autorki nie przesłania jednak tego, co w tekście najważniejsze i na pewno nie przegapimy rzeczy, które dostrzec trzeba. Książka bawi, ale i skłania do przemyśleń nad mocą, odpowiedzialnością i tym, jak rodzą się potwory...

Magdalena Kubasiewicz, „Kołysanka dla czarownicy”, wyd. SQN, Kraków 2022.