piątek, 9 stycznia 2015

Monotematycznie: krawaty Crowleya

Dzisiaj temat lekki, łatwy i wybitnie nerdowy. Nie będziemy dzielić włosa (Sama!) na czworo, nie będziemy myśleć, co autor tekstu chciał powiedzieć i czy dana scena była aluzją w zamierzeniu, czy może wyszła tak przypadkiem... Dzisiaj, moi drodzy, robimy sobie krótki przegląd krawatów Crowleya! Tak, będzie dużo screenshotów z Crowley’em. 

 Nie, żebym w sumie potrzebowała powodu do zamieszczenia zdjęcia z Crowley'em.

Onegdaj zeszliśmy w rozmowie ze znajomym supernaturalowym na krawaty. Crowleya, oczywiście. Winchesterowie nas w tej kwestii nie interesują, mimo że... no właśnie – patrz obrazek :) 


 Ale w gruncie rzeczy ich garnitury są tanie i byle jakie, jak to mnóstwo osób podkreśla. A Crowley... No właśnie, co robi Crowley odkąd pożarli mu krawca? 

 Źródełko: Tumblr

Na pewno nie zmienia krawatów. Przynajmniej nie robi tego zbyt często. W dodatku nosi go zawsze, chyba że aktualnie zdradza garnitur z jedwabną piżamką, szczęśliwie, to zdarzyło sie tylko raz. Jak to mawiają? Mężczyzna w krawacie wydaje się wyższy, a że Crowley ma pewną obsesję na punkcie wzrostu, możemy się domyślać choćby po jego (i naszym) namiętnym obdarzaniu przezwiskami Sama – z gigantycznym dzieciątkiem i Łosiem na czele.

 "I don't need you to fight my battles for me, Moose. Get bent."
Oraz może jest wymięty, ale krawat ma być. Ujęcie pt. "Zmęczony komiwojażer".

Odkąd poznaliśmy naszego Króla, wówczas jeszcze tylko Rozdroży, w sezonie 5, nosi dokładnie ten sam krawat. Nie jestem ekspertką w tym temacie, ale wydaje mi się, że wzór jest adamaszkowy.  Kolor różni się trochę w zależności od oświetlenia, można jednak określić go jako stalowy. 


 


Pierwszą z nielicznych odmian wprowadza Caged Heat, kiedy to Crowley po raz pierwszy zmienia krawat na czarny ze wzorem paisley, który owszem, stał się modny, ale jakieś dwa lata później. Król Piekła trendsetterem? Skąd ta zmiana? Odpowiedź wydaje się oczywista – zważywszy na to, że oszukanie Winchesterów zakładało iluzoryczne nawet samospalenie Crowleya, demon nie mógł sobie pozwolić na zaryzykowanie ulubionego krawatu.


Nie da się jednak w ten sposób wytłumaczyć zmiany, która nastąpiła w The Great Escapist, znowu jednoodcinkowej. Choć na pierwszy rzut oka wzór na krawacie przypomina kwadraciki i kreseczki, mnie osobiście przypominające szron na szybie, po bliższym przyjrzeniu się i ewentualnym powiększeniu widać, że nasz ulubiony demon znowu uderzył w paisley, choć tym razem bardzo drobniutką mutację wzoru. 


Trzeci przypadek innego krawata zauważamy w Sacrifice, podczas crowleyowej „randki” z Jody Mills. Kiedy już przejdziemy do porządku dziennego nad jakże uroczym Królem Piekła, opowiadającym o swej stracie*, w oczy rzuci się czerwone obrzydlistwo w fioletowe kwadraciki. No cóż, na randkę zaleca sie odrobinę ekstrawagancji w stroju, a ponieważ garnitur i koszulę Crowley pozostawił klasycznie czarne, zaszaleć mógł tylko przy doborze krawata. Świetnie, ten jeden raz naprawdę wystarczył.


Szczęśliwie, od tamtej pory wierny krawat towarzyszy Królowi w każdych okolicznościach przyrody – czy to w lochu, czy to na odwyku, czy to w sali tronowej... Nie narzekam, całkiem go lubię. A Wy?

 Ach, jak ja lubię tę scenę.

 Wkurzony Król Piekieł to czysta przyjemność wizualna. Swoją ścieżką, ten uroczo zakurzony płaszczyk... Swoją ścieżką, kto mu tak odczyścił ciuchy jak wyszedł z lochu? Same się? A może Dean wziął szczotkę w dłoń?

 Crowley uzależniony, czyli wszyscy żałujemy Króla Piekieł. Ale krawat być musi.

 Krawata tutaj zbyt wiele nie widać, ale cała ta scena była cudowna. Najpiękniejsze zakończenie sezonu od paru latek...

 Krawat i tron :)

* strata, o której wspomina Crowley, to zdaniem Marka Shepparda, utrata Growleya


19 komentarzy:

  1. Hmm, zaczęłam się zastanawiać, ile fanfików wyjaśnia genezę, albo związek Crowleya z krawatem ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że żaden :D acz idę o zakład, że wiele ficów mocno odważnych uwzględnia używanie go w pewnych okolicznościach przyrody :)

      Usuń
    2. No to jakby oczywiste i takie czytałam. Ale byłoby dziwne gdyby nie było historii o tym jak Crowley dostaje ten krawat od Jobsa/Gatesa/tego gościa, który zaczął kryzys.

      Usuń
    3. Mmmm, myślisz? :) to się prosi o crossover z WH13 :) artefakt :D

      Usuń
    4. Hell yeah :).
      Tylko co z Benedyktem Valdą? Czy świat wytrzyma tyle wspaniołości?

      Usuń
    5. Benedict będzie meatsuitem Crowleya i wszystko się będzie zgadzać :) zwłaszcza ten Benedykt po knowaniach Paracelsusa... :D

      Usuń
  2. Przed randką przedsięwziął środki zabezpieczające na wypadek, gdyby Szeryf przeżyła. To jest kamuflaż jak do napadu na bank - ten krawat tak jarzy po oczach, że na resztę Króla nie starcza operacyjnych terabajtów w mózgu. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle, a przynajmniej jak do pewnego momentu w SPNie, nasz pan i władca pomyślał o wszystkim.

      Usuń
  3. Ach, jak ja lubię tę scenę. -ja też!!
    Kocham wszystkie krawaty i wdzięk tego, który je nosi! Też nie rozumiem tekstu o stracie, randkowa gadka szmatka?
    A może Dean wziął szczotkę w dłoń? -nieeeeee,bez takich chorych wizji,nie....
    Na ten temat też są fanfiki....?
    Jaki śliczny tekst.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według Marka, tekst o stracie dotyczył Growleya. Ale fakt, brzmi jak gadka szmatka ;)
      Jakie chore wizje? Chore wizje to ja miałam u siebie w mojej historii marysiosójkowej :)

      Polecam się :)

      Usuń
  4. Swoją drogą,osiągamy szczyty fangirlizmu...Hihi.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to nawet nie dosięga hal fangirlizmu ;)

      Usuń
    2. Takich rozsądnych i opanowanych szczytów...Jak dla mnie.. :)

      Chomik

      Usuń
  5. Ja przepraszam, ale nie jestem się w stanie zachwycać krawatami, za bardzo przygnębia mnie fakt, iż "W jak Winchesterowie" dostało zielone światło na kolejny sezon. Ludzie, ile można? Jakem fanka, naprawdę zaczyna mnie denerwować ciągnięcie tego w cholerę niczym operę mydlaną.

    Maryboo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszane uczucia. Chcę więcej takich odcinków MOTW jak ostatnio, ale jeśli główny plot pozostanie tak samo do czterech liter, czyli niewiadomo, o co się właściwie rozchodzi, to będzie straszne.

      Usuń
    2. Ja wiem, że się powtarzam i w ogóle, ale jeśli już musi być ta 11, to niech albo coś zrobią z Casem, albo dadzą sobie spokój z jego wątkiem. Nie żartuję, jako fankę naprawdę boli mnie to, co wyczyniają z jego postacią od drugiej połowy 9 sezonu. Ponieważ wiem, ze opcja b) odpada (Collins dostał ostatnio nagrodę publiczności, nie zabija się kury znoszącej złote jaja), to błagam, niechże dadzą mu wreszcie coś konkretnego do roboty.

      I niech Dean z Samem dadzą sobie raz a dobrze po gębie, zjedzą na spółkę Snickersa i przestaną gwiazdorzyć.

      Maryboo

      Usuń
    3. Popieram opinię :).
      Tylko to może oznaczać, że Cassa znowu zabiją, zrespawnią (swoją drogą, SPNowy Bóg jest naprawdę sadystyczny), a w międzyczasie bracia W będą angstować....

      Usuń
    4. Ja się modlę, by Castielowy wątek zniknął, ale nie mam złudzeń, podobnie jak Ty, Maryboo. I pomyśleć, że kiedyś naprawdę go lubiłam!! Tak mniej więcej do jego pojawienia się jako Emmanuel, kiedy się okazało, że zasłużona przeze mnie kara to jeden wielki bullshit. A takie było to cudne zakończenie wątku anioła!!! Obecnie nie mogę na niego patrzeć, bo scenarzyści nie mają na niego pomysłu i co drugi odcinek chłopak się uwstecznia.

      Marzę o dobrym mordobiciu między Winchesterami, zakończonym sensowną rozmową!!!

      Usuń
  6. Już w 9 i 10 mało mieli do powiedzenia....Żal.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń