czwartek, 16 listopada 2023

W sam raz na listopad!

Jaki kolor zazwyczaj kojarzy nam się z nekromancją? Oczywiście - mrok, zło, szatan, wszystkie odcienie czerni. Ale my – wierni fani Thornverse – doskonale wiemy, że bywa inaczej. Wszak już na samym początku naszej przygody z Dorą Wilk poznaliśmy Katię Kornatowską – wyjątkowo stylową nekromantkę, która nawet kaloszki ma pod kolor roboczego odzienia. Dotychczas Katia pozostawała w cieniu swojej przyjaciółki Dory, wiernie ją jednak wspierając w każdym szalonym przedsięwzięciu, wszak w pracy Namiestniczki nekromantka bywa więcej niż przydatna. Oczywiście, nie możemy zapomnieć też o Witkacu, z którym Katia pozostawała przez pewien czas w związku. Choć nie do końca im wyszło, pozostali w przyjaźni, bo uczciwi ludzie / uczciwe istoty z Thornu powinny się trzymać razem.

Nadszedł jednak czas na solową przygodę Katii. Jak to u Hitchcocka, zaczyna się pierdolnięciem, a potem jest już tylko ciekawiej. W końcu co może pójść nie tak, jeśli nagle do twojego domu (którego adres powinien pozostać absolutnie nieznany!) wparowuje niezadowolona klientka z bronią w ręku? Katia nie ma za bardzo wyboru, musi udać się wraz z nią na cmentarz, bo zrozpaczona matka twierdzi, że jej córeczka zniknęła ze swojego grobu. Rzeczywiście – ale gdy się wydaje, że już gorzej być nie może... Ciał wykradziono znaczenie więcej, a jako że kilka z nich zabezpieczała właśnie Katia, zawodowa duma nakazuje jej podjąć trop. Zawodowa duma, sumienie... ale i ktoś jeszcze.

Cmentarz w Thornie jest bowiem silnie powiązany z ważną dla nekromantów boginią – Matką Ziemią. To ona odczuwa taki w....w, że Katia nie ma innego wyboru, jak odnaleźć winnego i go ukarać. Szczęśliwie mimo tego, że coraz bardziej dotykają ją polityczne rozgrywki Thornu, dziewczyna ma wielu przyjaciół i pomocników, a może przy okazji w końcu znajdzie sensownego partnera i nie wystraszą go jej cmentarne konotacje?

W Katii spotkamy nie tylko naszych starych znajomych, ale również nowych bohaterów, dopełniających tę część Thornu, o którą dotychczas raptem zahaczaliśmy. Moim absolutnym faworytem stał się Kowal, dozorca cmentarny, skrywający niejedną tajemnicę i władający bardzo niezwykłą magią – naprawdę chciałabym zobaczyć jego meleksa na własne oczy, bo moja wyobraźnia nie potrafi go dobrze oddać. Jak zwykle też w historię miesza się świat bogów i to nie tylko z tych najbliższych nam panteonów.

Powrót do Thornu to wizyta u starych przyjaciół, gdzie czeka kakao, dobre żarcie i świetne, choć niekiedy straszne opowieści – ale to przecież opowieści z dobrym zakończeniem, bo gdy do akcji wkraczają przyjaciele Dory Wilk, wszystko musi się dobrze skończyć. Aż czasem mnie to denerwuje, bo chciałoby się jakiegoś plot twistu, w którym sympatyczny pomocnik okazuje się wynaturzonym mordercą. Ale to nie tutaj. Tutaj Aneta serwuje nam solidną porcję przygód może przewidywalnych, ale wciągających i robiących człowiekowi dobrze na serduszku. A przecież o to chodzi – zwłaszcza w listopadzie, gdy za oknem szaro i ponuro. Tematyka cmentarna chyba nigdy nie wchodziła tak dobrze, jak w tym konkretnym miesiącu. A choć różowa okładka wydaje się nie pasować do tematyki, to tylko przy pierwszym rzucie oka – jest bardzo katiowa i też robi duszy dobrze. W końcu to dzieło Magdy Babińskiej, podobnie jak ilustracje w środku, a przecież nikt nie potrafi oddać bohaterów Anety równie dobrze jak Magda!

Aneta Jadowska, Katia. Cmentarne love story, il. M. Babińska, wyd. SQN, Kraków 2023.

To jeszcze lans pt. Cathia, Katia i autorka.


2 komentarze: