sobota, 11 lipca 2015

The Road So Far, czyli ukochanych momentów tego sezonu część druga

Jeżdżę sobie po Polsce i strasznie ciężko mi wygospodarować w podróży nawet jedną chwilę, w której mogę coś napisać, ale już się poprawiam! Choćby zestawieniowo! W czasie przerwy śródsezonowej wypisywałam sobie moje ulubione momenty w pierwszej połowie sezonu 10. Sezon się skończył, warto byłoby chyba napisać kontynuację tego wpisu, czyż nie? Bo nawet najgorsze odcinki miały swoje chwile. Jak zawsze, kolejność chronologiczna.

Rozmowa Sama i Deana (Hunter Games)

Jak wiadomo, brak Angstu w tym serialu należałoby na ścianie złotymi zgłoskami zapisywać, a jeśli jeszcze jest to rozmowa Winchesterów naprawdę ciekawa i głęboka, można dorzucić platynę. Obaj bracia w tym jednym przypadku są szczerzy do bólu, grają w otwarte karty. I o ile pamiętam, miałam nadzieję w tym przypadku na motyw „Two against the world”. No niestety. Szybko wzięło to w łeb.


Odmłodzony Dean wchodzi do motelu i planuje zrobić porządek z wiedźmami (About a Boy)

Jak już wiecie, cały ten odcinek uważam za po prostu genialny i ciężko w sumie wybrać najlepsze momenty. Jednak skoro już sobie takie niemożliwe zadanie wyznaczyłam, do dzieła! Po głębszym zastanowieniu wychodzi mi, że najbardziej spłakałam się ze śmiechu przy scenie, kiedy młody Dean wparowuje do pokoju, zaczyna kompletować broń i prowadzi długi monolog, a zaskoczony Łoś patrzy na niego jak cielę na malowane wrota. Mistrzostwo świata.


Kain pojawia się w więzieniu (The Executioner’s Song)

Choć początek wprowadzenia do tego odcinka nie wyglądał specjalnie ciekawie - ot więzienie, strażnik i morderca, tak już po kilku minutach coś się zaczyna dziać. I to jak bardzo! Uwielbiam tę chwilę, kiedy Kain wolno idzie w stronę celi swojego potomka... Przy okazji, naprawdę tylko ten jeden w bloku śmierci pochodził z linii kainowej? Plus, zdjęcia są absoutnie przepiękne.


Castiel i Kain rozmawiają (The Executioner’s Song)

Jak już to kiedyś ktoś zauważył na Tumblrze, tylko fani Supernaturala są w stanie zachwycać się scenerią masowego pochówku. Jeśli jeszcze przy okazji sceneria stanowi tło dla jednej z najładniej rozegranych rozmów w tym sezonie... Proszę o więcej. Może być bez misia.


Walka Kaina i Deana (The Executioner’s Song)

Od momentu, kiedy Dean bierze w dłoń Pierwsze Ostrze, wiadomo, że nie będzie to klasyczne rozprawianie się z Potworem Tygodnia i naprawdę nie rozumiem, dlaczego ta walka nie była chociażby walką finału sezonu, bo miała w sobie więcej napięcia niż ostatni odcinek (tak, wiem, o to nietrudno). Zdesperowany Dean, szalony Kain... Aaaaa, za to kocham ten serial!


Niebo Bobby’ego (Inside Man)

Nic na to nie poradzę, Bobby Singer nadal plasuje się wybitnie wysoko na mojej liście ukochanych SPNowych postaci. Uważam, że zabicie go (a potem uduszenie!) było jednym z błędów kardynalnych serialu i za każdym razem rozklejam się, kiedy go widzę. Tym razem rozkleiłam się jeszcze bardziej, bo Niebo Bobby’ego, przeżywanie tych najszczęśliwszych chwil w jego życiu, to czytanie autobiografii Tori Spelling, słuchanie Kenny’ego Rogersa, popijanie whisky i rzucanie okiem na zdjęcie z chłopakami... Szlocham...


Wygnanie Roweny z Piekieł (Inside Man)

Nie znoszę Roweny i bardzo chciałam, żeby zniknęła z serialu (wiem, ja naiwna), tak więc miałam wielką przyjemność podczas oglądania, jak wkurzony Crowley wynosi mamusię z Piekieł na kopach. Przez jedną krótką chwilę nawet czułam w tym wszystkim starego dobrego Króla Piekła. Dobra, to jest ten moment, kiedy muszę pójść po alkohol...


Pojawienie się rodziny Styne’ów (Book of the Damned)

Tak, wiem, że koniec końców ten wątek okazał się być po prostu beznadziejny, a  geneza rodzinki przyprawiła mnie o serię facepalmów, jednak ich wejście na scenę w tym odcinku było po prostu śliczne. I ta ich broń!



Poświęcenie Sama (The Werther Project)

Od dawna wiadomo, że Winchesterowie są mistrzami świata w poświęcaniu się nawzajem, by tylko ten drugi przeżył, zatem pod tym względem ten odcinek to nic nowego. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę tę desperację Sama, tę walkę, by dostarczyć wiedźmie to, co może uwolnić Deana... Oj, jak mi bardzo Łosia było żal...



Rowena i Charlie w jednym stały domu (Dark Dynasty)

Nie znoszę Roweny, nie znoszę Charlie, a jednak ich interakcja sprawiła, że miałam wielkiego banana na twarzy. Czyli można! Nawet tym skrajnie irytującym postaciom można napisać dialog w taki sposób, by sprawił fanowi przyjemność...



Powrót Crowleya (niestety, na krótko) (The Prisoner)

Nie dość, że badass, nie dość, że zamiótł Łosiem podłogę, to jeszcze jest to pierwszy moment, kiedy to oczy MARKA SHEPPARDA zabłysnęły na czerwono... Fangirl moment. Li i jedynie.



Walka Deana i Casa (The Prisoner)

Wreszcie! Bogini, czekałam na ten moment od tylu sezonów! Wreszcie Cas i Dean walczą jak równy z równym i to nie Anioł Pana zamiata przeciwnikiem podłogę... Do szczęścia brakowało mi tylko wypalonych skrzydeł na podłodze, ale nie można mieć wszystkiego.



Honorowo miejsce dla odcinka wcześniejszego... :) ze specjalną dedykacją  dla Maryboo...

Snobistyczna rodzinka (Ask Jeeves)

Powiedzmy sobie szczerze, jeśli nie śmiejemy się z Sama i Deana, to czasami ciężko w SPNie znaleźć powód do śmiechu. Nie tym razem... Nie zabił wprawdzie ani kamerdyner, ani członkowie rodzinki, ale obserwowanie ich wzajemnych relacji oraz próby rodzinnych MILFów, by zaciągnąć do łoża Łosia (jak ja to rozumiem!) przyprawiły mnie miejscami o spazmy i ból brzucha :)



BTW, czy wiecie, że to 50 wpis na tym blogu? :) Dobrze, że poszłam po ten alkohol...

6 komentarzy:

  1. Odmłodzony Dean wchodzi do motelu i planuje zrobić porządek z wiedźmami (About a Boy)
    Jak na ogół mam średnie zdanie o aktorskich talentach Jareda, tak tutaj zrobił tę scenę. ♥ :'D (A Dylan Everett całą resztę odcinka.)

    Jak już to kiedyś ktoś zauważył na Tumblrze, tylko fani Supernaturala są w stanie zachwycać się scenerią masowego pochówku.
    Ja jestem dziwna, bo zamiast się zachwycać, głównie myślałam, że strasznie nieekonomicznie sobie rozplanował ten metraż, zamiast jakoś w równych rządkach...

    Nie dość, że badass, nie dość, że zamiótł Łosiem podłogę, to jeszcze jest to pierwszy moment, kiedy to oczy MARKA SHEPPARDA zabłysnęły na czerwono... Fangirl moment.
    *podnosi łapę* Tu też... ^^

    Gratulejszyn za Abrahama! No to teraz do setki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, tak :D Łoś zawieszony niczym mój komputer :)

      O, a mnie się taki chaos podobał :D

      Trzeba się napić za badassowego Crowleya... skoro był badassowy ten jeden raz... na sezon.

      Usuń
  2. Cathio, ja się tak nie bawię. Obiecałaś mi moją rodzinę z 10x06!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, już wiem, dlaczego nie ma rodzinki, robiłam od odcinka, na którym ostatnio skończyłam :D już nadrabiam te braki!!!

      Usuń
  3. Nie dość, że badass, nie dość, że zamiótł Łosiem podłogę, to jeszcze jest to pierwszy moment, kiedy to oczy MARKA SHEPPARDA zabłysnęły na czerwono... Fangirl moment. Li i jedynie.

    O,tak!!!!
    Kain,szkoda strasznie.


    Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w żałobie po Kainie. Cały czas. Aż mam pomysła na prelekcję na Falkonie.

      Usuń