czwartek, 8 kwietnia 2021

Tajemnice przeszłości

Uwielbiam Pilipiuka, ale to zapewne już wiecie. Oczywiście, dzieła wychodzące spod jego klawiatury to niekoniecznie literatura wybitna, ale z tego zdaje sobie sprawę nawet autor, podśmiewując się sam z siebie i nazywając „Wielkim Grafomanem”. Niemniej opowiadania zwane „niewędrowyczowskimi” stanowią zdecydowanie czystą przyjemność dla czytelnika, a tak się składa, że niedawno Fabryka Słów wydała kolejny już, dwunasty tom pilipiukowskich opowieści, zatytułowany Czarna Góra.

W środku znajdziemy pięć historii, z czego cztery związane są ze znanymi nam wszystkim bohaterami z poprzednich książek. Tytułowa Czarna Góra przenosi nas do młodości doktora Skórzewskiego, medyka, który tak wiele razy otarł się już o niewyjaśnione i nadprzyrodzone, że niewiele może go już zaskoczyć. Tym razem jednak poznajemy go jako młodzieńca desperacko próbującego zdobyć fundusze na swoją edukację i na powrót z dalekiej Syberii. Zrządzeniem losu staje się posiadaczem mapy ze znaną nam wszystkim literką X i lokalizacją odległych złoży złota. Jednak na miejscu dowiaduje się, że wszyscy idący na Górę, sprowadzają na siebie nieszczęście… Co za tym stoi? To będzie pierwsza zagadka w życiu przyszłego doktora Skórzewskiego i śmiem twierdzić, że niełatwo wpadniecie na jej rozwiązanie. Ale jak to u tego autora – bohaterowie nic nie powiedzą nam wprost. Kolejne dwa opowiadania, Decha i Dwie czaszki przedstawiają perypetie kolejnego znajomka, Roberta Storma. W Desze Storm próbuje zrekonstruować losy jachtu Juliusza Verne’a, co ostatecznie doprowadzi go do znajomego już pokoju przesłuchań w warszawskiej siedzibie policji. Kłopoty ze strażą wiejską to również temat przewijający się przez Dwie czaszki, a w międzyczasie Robert i dwójka jego klientów próbuje odnaleźć zaginione przed laty czaszki ofiar niszczycielskich krzyżackich zapędów. Z rozpędu odwiedzimy nawet dawno niewidzianych praskich kiziorów i będziemy świadkami rozróby pod szwedzką ambasadą. Bardzo się cieszę, że i Robert, i autor wyleczyli się już z wyjątkowego dołka związanego z szarością i bezcelowością rzeczy obecnych – teksty są przyjemnie lekkie i zabawne.

Dwa ostatnie opowiadania są już niepowiązane z tymi najczęstszymi bohaterami niewędrowyczowskich opowieści Pilipiuka. GROM to historia alternatywna, czyli coś, co autorowi wychodzi wręcz znakomicie. Po pierwszej wojnie światowej powstaje niepodległa Polska, komendantem niezmiennie pozostaje Piłsudski, a ambasadorem Rosji w Warszawie następca tronu, carewicz Aleksy Mikołajewicz. Wszystko ładnie, ale zadaniem służb specjalnych jest teraz ochronienie „carskiego smarkacza” przed zakusami rozmaitych ugrupowań i narodów, które bardzo chętnie pozbyłyby się Jego Wysokości na terenie Warszawy. Uda się czy nie uda? Jako że to historia alternatywna, wydarzyć się może dokładnie wszystko i nie ma miejsca na nudę. Ostatni tekst, Jesienny sztorm, stanowi kontynuację jednego z opowiadań z poprzednich tomów, wracamy do magicznej Wenecji i Antonia Knota, uwolnionego wcześniej ze szpitala psychiatrycznego. Tym razem to on musi pomóc więzionej przez hitlerowców Malwinie… a czego germańscy oprawcy właściwie chcą od niego? Straszliwie podoba mi się klimat tej opowieści, autorzy książek o sprawach paranormalnych powinni się od autora uczyć!

Tym, co czyni teksty Andrzeja Pilipiuka tak dobrymi, jest ta niesamowita obecność nienazwanego w tle, a także biegłość, z jaką porusza się po minionych czasach. I choć czasami owa sentymentalna tęsknota zwłaszcza za carską Rosją może irytować, tak jednak w przypadku opisywania szczegółów tła daje niesamowite rezultaty. Nagle sami chcemy wyruszyć na rozmaite wyprawy celem odnalezienia rozmaitych artefaktów czy mitycznych przedmiotów, prowadzących do potwierdzenia starożytnych teorii i opowieści. Nagle sami pragniemy zapuścić się w zrujnowane zakątki rozmaitych miejsc, odwiedzić skrywające tajemnice cmentarze… Nagle sami zastanawiamy się, co by było, gdyby… I to chyba jest właśnie cel literatury – poruszyć w nas to, co siedzi ukryte. Andrzej Pilipiuk robi to znakomicie i już nie mogę się doczekać kolejnego tomu.

Andrzej Pilipiuk, Czarna Góra, wyd. Fabryka Słów, Lublin 2021.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz