czwartek, 11 sierpnia 2016

Najlepsze momenty drugiej połowy sezonu

Od naszego poprzedniego zestawienia w połowie sezonu minął już, mam wrażenie, ruski rok, od zakończenia sezonu w ogóle też, a ja nadal się za to nie zabrałam. Brak czasu to jednak rzecz naprawdę potworna, nadrabiam zatem, jak mogę. Szkoda tylko, że naprawdę ciężko w tym sezonie uzbierać dużo takich momentów.

1. Rozmowa Roweny i Crowleya (The Devils in the Details)
Jakkolwiek cała ta relacja między mamusią a potomkiem mnie po prostu drażni, tak jednak muszę przyznać, że scena kończąca ten odcinek, ów wymuszony na Rowenie przez Crowleya masaż i cała przy nim rozmowa była doskonała. Nieźle napisana i naprawdę doskonale zagrana. Ja wiem, że Mark jest naprawdę dobrym aktorem, Ruth też coś niecoś potrafi, wreszcie dane im było coś z tym zrobić! Treść tej rozmowy, a konkretnie powód tego, dlaczego Rowena go opuściła, naprawdę łamie serce i daje pewien wgląd w charakter naszego Króla. Choć – oczywiście – nie usprawiedliwia jego ostatnio sezonowego pierdołyzmu stosowanego.


2. Dean i Mildred spoglądają na zachodzące słońce (Into the Mystic)
W przeciwieństwie do naprawdę obleśnej pani w Red Sky In the Morning, Mildred napisana jest absolutnie przesympatycznie i w dodatku jesteśmy w stanie od kopa uwierzyć w to zauroczenie starszej pani naszym Deanem Winchesterem. W dodatku nasi chłopcy tak rzadko mają okazję naprawdę odpocząć! Spokojne kilka minut na kanapie to naprawdę jeden z moich absolutnie ukochanych momentów tego sezonu.


3. Obiad rodzinny (Don’t You Forget About Me)
Nie lubię tego odcinka, uważam go za skrajnie nieudany, jednak scena “obiadowa” wywołuje u mnie radosne kwiki, bo pięknie pokazuje, jak bardzo chłopcy nie są przyzwyczajeni do normalnego życia rodzinnego. A wbrew temu, co się wydaje, Jody i dziewczyny naprawdę reprezentują sobą pewną typowość relacji matka – nastolatki. Przepychanki słowne, docinki… Mniam mniam.


4. Delphine poświęca się dla dobra sprawy (The Vessel)
Najchętniej wpisałabym tutaj wszystkie momenty z Delphine, bo strasznie mi się ta postać podoba – klasycznie zadaje kłam tym, którzy twierdzą, że nie ma ciekawych i silnych postaci w Supernaturalu, zapominając o Jody, Donnie, Beli, Jo, Ellen i wielu wielu innych. Jest ich całe mnóstwo, tylko dynamika serialu nie pozwala dopisać żadnej kobiety na stałe do naszych chłopców. Delphine była po prostu znakomitą Kobietą Pisma i aż się chce zakrzyknąć – Więcej, więcej! Niestety, ostatnio dostaliśmy tę angielską lady i już nie chcę krzyczeć.


5. Jedyna badassowa scena Crowleya tego sezonu (Beyond the Mat)
Oczywiście, cały ten wątek uwalniania Crowleya przez demonicę był wybitnie grubymi nićmi szyty i chwalić bogów, Crowley się zorientował, ale moment, w którym bierze do ręki Laskę Pana (pun intented) i wyzwala Moc, jest bardzo miły dla oka i serca fana Króla. Staram się zapomnieć o tym, co nastąpiło później.


6. Winchesterowie ratujący Bobby’ego (Safe House)
To w ogóle był naprawdę zacny odcinek i bardzo mi się podobał pod każdym możliwym względem. Jednak fakt, że na skutek specyfiki potwora tygodnia, bracia byli w stanie ocalić ich mentora kilka lat wcześniej, sprawił, że nie tylko pociekła mi z oka łezka, ale i poczułam dumę. Dobrze ich Bobby wyszkolił!



7. Cesar i Jesse! (The Chitters)
Dostajemy w tym sezonie fajnych łowców, z charakterem i naprawdę ciekawą historią, choć – oczywiście – trauma spowodowana przez „ponadnaturalne” jest w ich życiu stale obecna w taki lub inny sposób. Podobał mi się przez chwilę pomysł dołączenia tej uroczej pary do braci Winchesterów, bardzo bardzo żałuję, że nie było nam to dane. Rodzinne dramy stałyby się jeszcze ciekawsze.


8. Rozmowa Chucka i Metatrona (Don’t Call Me Shurley)
Pomijając już fakt, że oddanie kanapki pieskowi sprawiło, iż polubiłam Metatrona, początkowa rozmowa miała naprawdę potencjał – redagowanie boskiej autobiografii również wywołało u mnie uśmiech na twarzy. Gdyby nie to, że wszystko zostało zdecydowanie przegadane, byłby to mój ulubiony odcinek – bo i ta mgła... No niestety.


9. Agonia Słońca (We Happy Few)
I tak bardzo byłoby to piękne, gdyby to był ostatni odcinek serii! Odejście z prawdziwym pieprznięciem, Winchesterom nie udaje się uratować świata mimo tego, że rzucili przeciwko przeciwnikowi wszystko, naprawdę wszystko, co tylko mieli. Niestety, czeka nas to, co nas czeka, wcale mnie nie cieszy, nie da się jednak ukryć, że motyw i wykonanie mi się podobało – nie Śmierć, który zginął w poprzednim sezonie, a zagłada słońca spowodowana przez Ciemność.


A które momenty są Waszymi ulubionymi?

1 komentarz:

  1. Jak się kończy każdy kolejny odcinek tego nieudanego sezonu,to lubię( tu rechot jak u starszych panów w Muppet Show).
    No, te które wymieniłaś,są w porządku,ale i tak nie dorównują dobrym scenom z poprzednich sezonów - my skończyliśmy 5,przed nami 6,tylko Person of interest chcemy jeszcze skończyć.Lucyfer,na którego nie zadziałał Colt,malujący widły na szybie,Gabriel leżący na ziemi ze skrzydłami widocznymi po śmierci,żołnierzyk w Impali,znikający Chuck,Dean tłuczony przez Lucyfera i mówiący :Sam,jestem z tobą.Zachariasz w barze....

    Chomik

    OdpowiedzUsuń