niedziela, 11 grudnia 2016

Imperatyw Narracyjny uderza!

Dlaczego zawsze, kiedy widzę na ekranie nazwiska Eugenie Ross-Leming i Brada Bucknera w roli scenarzystów, wiem od razu, że odcinek będzie może i miejscami zabawny, akcja będzie toczyła się naprawdę wartko, ale w głowie zostanie mi zaledwie zlepek scen, które można by jakoś połączyć, gdyby tylko komuś się chciało. To prawda, są odpowiedzialni za kilka moich ulubionych, ale nie ukrywam, że nie są to najwybitniejsze odsłony naszego serialu. Podobnie najwybitniejszy nie był LOTUS ­ aczkolwiek zdejmuję moją czerwoną czapeczkę z pomponem za tytuł (POTUS znaczy President of the United States, domyślcie się o kogo chodzi tutaj :D).


Dobór nosicieli jest doprawdy niezły i jestem ciekawa, kto będzie następny. Ciężko przebić prezydenta USA.

Lucuś opuścił ciało Vince’a i poszukuje nowego nosiciela. Za absolutnie urocze uważam fakt, że obrał sobie naczynie w formie arcybiskupa St. Louis, zastanawia mnie jednak, dlaczego tak szybko je opuścił. Nie ukrywajmy, jeśli chciał na chwilę odetchnąć i zgubić Winchesterów, bardziej opłacałoby mu się nie robić pokazówek i poczekać, a następnie bez szopek przemieścić się choćby w ciało rzeczonego prezydenta. To nie. Szaleje z krzyżami, praktycznie wywieszając baner, że coś z nim jest nie tak. Lucyfer nie powinien reagować na krzyż w ogóle, teoretycznie chyba nie powinien też reagować na święte symbole. Nie jest demonem, a upadłym aniołem. Archaniołem. Po prostu miał gówniarską satysfakcję? To jest jedyne wytłumaczenie, które mnie jednak dosyć smuci. Za starych czasów Lucyfera (zwłaszcza w wykonaniu Marka Pellegrino) można było się bać. Już w ubiegłym sezonie awansował na stanowisko najbardziej rozpieszczonego smarkacza na osiedlu, teraz mu się pogłębia. Szczerze liczyłam na to, że nieco wydorośleje. Trochę mi przeszło po ostatnim odcinku, ale można przecież robić rozwałkę i nadal zachowywać się w miarę dojrzale. Trochę się myliłam, jak widać. Była wprawdzie mowa o tym, że Lucuś nie lubi, jak ktoś usiłuje z nim pogrywać, ale egzorcyzm młodego sekretarza nie byłby w ogóle potrzebny, gdyby się nie popisywał…


Ciekawią mnie te reakcje... Są takie, "bo tak" czy po prostu Lucuś jest tutaj jako pernamentne zło?

Oczywiście, przeskok do ciała prezydenta USA to majstersztyk, choć lekko naciągane jest to, że Jefferson Rooney należał do tych nielicznych, które mogłyby pomieścić archanioła. Co więcej, wygląda na to, że teraz ma się całkiem nieźle, co w oczywisty sposób zaprzecza temu, co zostało powiedziane przez Castiela we Free To Be You and Me odnośnie tego, co dzieje się z vesselami archaniołów. Ale kto by się przejmował mitologią serialu, na pewno nie Ross-Leming i Buckner. Trzeba jednak przynajmniej tutaj oddać Szatanowi, że postanawia się zabezpieczyć – od razu napuszcza Secret Service na Winchesterów. No chociaż jedna dobra decyzja. Kontynuacja sypiania z Kelly już niekoniecznie.


Świetne ujęcia z tym ogniem w tle. Jestem zachwycona. 

Od finału sezonu ósmego wiemy, że nefilimowie nie są postrzegani przez aniołów specjalnie pozytywnie. Wynaturzenia, obraza boska, no po prostu kwintesencja wzmianek z Księgi Henocha. Czyżby Lucuś planował wyhodować sobie adiutanta? Pewnie chwilę by to zajęło, ale w sumie nie wiemy, ile dorastają Dzieciątka Rosemary. Może po prostu chciał się zabawić. Będę się jednak potwornie czepiać tego, co jest związane z nagłą eksplozją niebiańskiej energii niezbędnej, by takowego nefilima spłodzić. Tak, mowa o aniołach. Tak bardzo mają w odwłoku wszystko, co stanie się z Ziemią, że nawet jeśli wyczuwają to straszliwe Zło, to nie zamierzają palcem kiwnąć? Jeden wybijający się nie znajdzie? Może jeszcze, ale póki co wkurza mnie rozgrywka na tę skalę (walka z Lucusiem, niemalże Apokalipsa, psia mać), w której biorą udział Winchesterowie i C2. Plus Rowena, pełniąca rolę magicznego backupu.


Patologiczna rodzina w pełnym rozkwicie :)

Ach, przepraszam, gdzieś tam w tle pojawiają się brytyjscy Ludzie Pisma, nakierowani na trop poprzez to, co zawsze się źle dla chłopców kończyło, sekretnym działaniem Sama Winchestera, ukrywającym swoje posunięcia przed bratem. Jakby to kiedykolwiek zadziałało! Nie wiem, czy jeszcze wyjdzie z tego jakikolwiek Angst, może nie tym razem, jako że Winchesterowie mają teraz dużo większe kłopoty. Zastanawia mnie jednak, co miał na celu pan Ketch, przychodząc im z pomocą. Sprawić, by mu zaufali? Musieliby być idiotami, zresztą, bardzo podoba mi się to, że nawet Castiel ma swoje wątpliwości w jego przypadku. W odcinku pojawił się raczej jako odsiecz z czterech liter i dawca świętego granatu z Antiochii (który w działaniu jakimś cudem nie zaszkodził obecnemu w pokoju Casowi, co chyba jest potężnym niedopracowaniem odcinka). Liczę, rzecz jasna, na to, że ta rozwałka na drodze miała jakieś głębszy sens – osobiście tłumaczę sobie, że może to właśnie Ketch dopadł później szefa prezydenckiej obstawy i powiedział mu, co zaszło, żeby definitywnie pozbyć się Winchesterów z obrazka, ale to chyba brzmi nieco zbyt logicznie. Bo ten agent zbyt długo i zbyt wymownie przyglądał się chłopakom, kiedy ich pakowano do furgonetki.


Wolałabym nadal myśleć o Ketchu jako tajemniczej sylwetce sprzątającej bałagan po Winchesterach. A teraz ma twarz. Nie lubię.

No i dochodzimy do clue odcinka – wyrywanie Lucyfera z ciała prezydenta. Cała ta sytuacja po prostu się kupy nie trzyma. Nie widzę najmniejszego powodu, dla którego tak potężny człowiek jechałby (nawet jeśli z obstawą) do małego podrzędnego motelu, bo tam wezwała go kochanka. Poza wszechmocnym Imperatywem Narracyjnym – bo tak! Dwa, przeszukanie pokoju odbywa się dokumentnie po łebkach i ponownie – nie wierzę, by w takich sytuacjach Secret Service nie dysponowało kamerą termowizyjną, która skutecznie uniemożliwiłaby zastawienie pułapki. Ponownie – Imperatyw Narracyjny. Kolejnym idiotyzmem jest odesłanie Kelly z Największą Pierdołą Wszechświata, Castielem Aniołem, zamiast zatrzymania go na chwilę nawet, by zmodyfikował pamięć prezydenta i jego obstawy, co skutecznie rozwiązałoby problem oskarżenia braci o napaść na najważniejszą osobę w państwie. Z Kelly w ostateczności mógł pójść Dean. Jest to o tyle bez sensu, że w tym odcinku przecież przypomina nam się o tej mocy anielskiej! Jedynym wytłumaczeniem jest to, że dali się schwytać specjalnie, jak za starych czasów Folsom Prison Blues.  To jednak wydaje się naprawdę mało prawdopodobne.

A to akurat była niezła scena. Plus - dlaczego nagle Łoś podkreśla, że nie powinni ufać Crowleyowi, skoro przez ostanie kilka odcinków cały czas nikt nawet nie drgnie, kiedy on robi to, co robi.

Castielowego niepowodzenia z Kelly nawet nie skomentuję. W pełni rozumiem, dlaczego chłopcy nie wysłaliby dziewczyny razem z Crowley’em – on na pewno znalazłby sposób, by nefilima w jego władzy wykorzystać. Natomiast Castiela Pierdoły mam już tak bardzo dość, że liczę na powtórkę pewnej sceny ze Swan Song. Niech go ktoś, do cholery, dobije.

Mam jednak inną zagwozdkę – co z Lucyferem? Przecież jedno słowo Roweny to raczej za mało, by go do Klatki odesłać… Czy tak już będzie cały czas – latamy za Szatanem, ten zmienia ciała… Wolałabym nie, wolałabym nieco bardziej skomplikowany plan gry.

Na pewno nie odesłali Lucka do Piekieł, skoro Crowley natychmiast zabrał mamusię i nie zadawał zbędnych pytań.

Na razie jednak musimy poczekać, bo mamy przerwę śródsezonową. I najgorsze w tym wszystkim jest to, że zupełnie mnie nie ciekawi, jak Winchesterowie się z tych tarapatów wykałapućkają. Ja po prostu wiem, że to się stanie. Imperatyw Narracyjny. Dajcie mi jakiegoś Potwora Tygodnia!


Supernatural 12x08 LOTUS, scen. E. Ross-Leming i B. Buckner, reż. P. Sgriccia, wyst. J. Padalecki, J. Ackles, M. Collins, M. Sheppard i inni.

8 komentarzy:

  1. Imperatyw Narracyjny jest fajny! ;) A Castiela nie można egzorcyzmować z jego ciała, bo ON JEST SWOIM CIAŁEM. Jak został wskrzeszony przez Boga, nie było już Jimmego. Teraz anioł i ciało w którym są to jedno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony tak - Jimmy jest w Niebiosach z Amelią, ale z drugiej to ciało jest materią, Łaska to energia... Więc?

      Usuń
  2. Szczerze mówiąc, z opisu ten odcinek i w ogóle pomysły na wątki brzmią... okropnie ; /

    Karmena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Główne..? jak zwykle. Ale i tak jest lepiej niż w zeszłym roku.

      Usuń
    2. Chodzi mi o akcję z prezydentem i to, że Lucek będzie tatusiem. Jakoś tak, nie w stylu SPN -.- Choć z nefilim (?) może jeszcze wyjść coś ciekawego, z drugiej strony nadnaturalne dziecko było na początku zeszłego sezonu i wyszło tak se.
      Z głównym wątkiem może i jest lepiej, ale pomysł na British MoL nie podoba mi się i nic z tym nie zrobię ; )
      Nadal lubię czytać opinie o odcinkach, ale sama się dziwię, że tak gładko mi przyszło pożegnanie się z serialem ^^

      A co ze stronką SW extreme, wróci? : )

      Karmena

      Usuń
    3. A jak sobie przypomnę, jak spieprzyli Antychrysta, to mi się odniechciewa wszelkich cudownych dzieci :D

      Brytyjskich Ludzi Pisma nadal nie trawię i staram się o nich zapomnieć :)

      Trochę szkoda, nie? Mnie zdecydowanie fascynacja spadła, strasznie to smutne, zważywszy, że trochę mi życia zajęła. Ale cóż... bywa. Na razie cieszę się, że sezon mnie nie boli.

      SW Ex wróci jako nowy portal, cały czas trwają prace. Mieliśmy nadzieję, że wstanie przed "Rogue One", ale się nie udało... :(

      Usuń
  3. Podobał mi się tekst Deana "To on się umawia?" i reakcja Roweny na śmierć narzeczonego.
    Reszta ...jest milczeniem..Pomysł z prezydentem jest dziwny,nie pasuje do serialu,dziecko i reakcja Kelly też.
    Przyszedł pan K. i ma gadżety,ot tak.
    Kupy to się nie trzyma,ale przynajmniej L.nie ma już ciała okropnego rockmana.Nie mają pomysłu na Lucyfera, nie mają kompletnie. Największe zło sprawia,ze laska się pocięła, serio?


    Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolałam rockmana niż prezydenta :) to będzie ciężko przebić :)

      Usuń