czwartek, 25 grudnia 2014

The Road So Far... czyli ulubione momenty Cathii w sezonie 10

Lubię czytać zestawienia. Zważywszy, jak wiele jest ich na różnych stronach, niezależnie od tematyki, której są poświęcone, mam wrażenie, że nie jestem w tym osamotniona. Równie fajne jest jednak pisanie zestawień. To co, polecimy sobie po tych 9 odcinkach 10 sezonu, które mieliśmy okazję już obejrzeć? Panie, panowie – przed Wami moje ulubione momenty! Kolejność odcinkowa, nie jestem w stanie ich ocenić w zakresie od 1 do 15, podobają mi się wszystkie!

Castiel rozmawiający z małą dziewczynką (Reichenbach)


Chociaż bardzo lubiłam Casa w trybie „wojownik Pana” i tęsknię za tą jego żelazną postawą, ujął mnie również tym, że w pewnym momencie zaczął się zmieniać, zaczął coraz bardziej doceniać ludzkość i to on wszak zasugerował, że niebiańska rodzinka mogłaby się od nich wiele nauczyć. Jego fascynacja dorównywała tylko pewnej nieporadności w codziennych sytuacjach, która na tym jeszcze etapie była całkowicie zrozumiała. Dostawaliśmy ciepłe, sympatyczne dialogi, których echem jest jakże urocza scena, kiedy Castiel rozmawia z córką właścicielki warsztatu. Więcej takiego Casa – autentycznie zaciekawionego, autentycznie odnoszącego się do kogoś z sympatią!


“Kill me…” (Reichenbach)


Wprawdzie do dzisiaj serdecznie bawi mnie wymiana obelg między Naomi i Crowley’em, nie da się jednak ukryć, że słowem „biurokrata” należałoby raczej określić mego Pana i Władcę. Kontrakty, sprzedaże, umowy, kruczki, negocjacje, dodatkowo jakże okrutne przekształcenie Piekła w koszmar każdego petenta. Kiedy jednak Crowley wpada w szpony młodego pokolenia, okazuje się, że nawet on nie jest w stanie znieść genialnego planu, przyspieszającego transformację demonów o 0,03%...

Walka Cole’a i Demonicznego Deana (Reichenbach)


Jakkolwiek już nie raz narzekałam, że z Deana taki demon, jak z koziego zadu waltornia, tak ta scena wywołała u mnie ciary. Jak zresztą później tłumaczy bratu, Dean wie, że tak naprawdę wyrządził Cole’owi największą krzywdę nie tym, że go pobił, ale że przekreślił całe lata jego planowania zemsty i treningu w ciągu kilku zaledwie minut, dodatkowo bawiąc się nim jak kot myszą. Leniwe, choć szybkie ruchy Demonicznego Deana kontra wyszkolone błyskawiczne posunięcia komandosa plus odwołania do Narzeczonej księcia...  O tak.


Sceny tronowe  (Soul Survivor)


Oczywiście, ciężko się dziwić, że taki fan Króla Piekieł jak ja, dostaje niemalże orgazmu na widok jego jakże szlachetnej osoby zasiadającej na tronie. Tron wygląda zresztą absolutnie bombowo, choć sama sala tronowa w późniejszych odcinkach niespecjalnie zachwyca... Crowley jest wreszcie jednak pokazany jako władca, w dodatku sprawujący rządy absolutne. Coś ktoś kiedyś mówił o tym afrodyzjaku...


Wydobycie Łaski Adiny (Soul Survivor)


Bogowie, jak to jest, że aniołowie posługują się swoją wszakże bronią, ostrzami anielskimi, w sposób taki nieco średnio płynny, a Crowley bawi się nim jak zabawką i każdy jego ruch to wręcz poezja. Tak wiem, to prawdopodobnie li i jedynie moje zboczenie, ale cała scena, w której Król Piekła jakby od niechcenia rozcina gardło anielicy, a potem zabija niepotrzebną już nosicielkę, jest wręcz kwintesencją badassowatości! W dodatku ten tekst o aniołach, które powinny siedzieć sobie na chmurkach i grać na harfach... A zwróciliście uwagę na korek?


“I’m not sentimental…” (Soul Survivor)


Crowley łże jak jego niedawny najlepszy kumpel, ale robi to z absolutnym urokiem osobistym i naprawdę chciałabym w te jego słowa wierzyć. Jego uśmiech, jego gesty... O tak, za tym starym dobrym demonem tęsknimy... niemal jak w The Devil You Know...

Scena lśnieniowa (Soul Survivor)


Jak już wspomniałam, do pewnego momentu najbardziej mrożącym krew w żyłach wyczynem Demonicznego Deana było wgniecenie w asfalt Cole’a, jednak ta zabawa w kotka i myszkę, która miała miejsce w Bunkrze, przebija wszystko! Klaustrofobiczny klimat, zabójcze oświetlenie i psychopatyczny Dean, który naprawdę teraz zamierza zrobić porządek ze swoim upierdliwym młodszym bratem. Błagam o więcej!


Rozmowa chłopców w Impali (Paper Moon)



Chociaż rozmowy chłopaków w Impali to stały motyw serialu, na tym etapie i w tym odcinku miałam szczerą nadzieję, że oznacza to pewien przełom w ich wzajemnych stosunkach – Winchesterowie przestaną sobie nawzajem kłamać. Oczywiście, wykazałam się wyjątkową naiwnością i bezmyślnością, ale sceny wspominam wyjątkowo ciepło.

Carry On My Wayward Son… (Fan Fiction)

Nie wiem, czy ten punkt w ogóle wymaga jakiegokolwiek uzasadnienia. Po prostu cudo i majstersztyk, w dodatku te przebitki na chłopców, delikatnie uśmiechającego się Sama i raczej niespecjalnie optymistycznie nastawionego do przyszłości Deana... Ach!



Impala odjeżdżająca w siną dal (Fan Fiction)


Jedną z rzeczy, za którymi tęsknię, jest właśnie końcowe ujęcie odcinka – Baby odjeżdżająca wraz z Winchesterami ku nowej przygodzie, jedną z niekończących się dróg... Ten moment naprawdę przypomniał mi, jak wyglądał serial, który pokochałam od pierwszego spojrzenia. 

„Not bad” (Fan Fiction)


Udzielona Marie pochwała to tak naprawdę akceptacja i ukłon w stronę wszystkich członków Supernaturalowej Rodziny, którzy sobie coś tam na boku skrobią czy rysują. Jako że jestem jedną z nich, zrobiło mi się po prostu ciepło. Mam prawo do swojej wersji, co wcześniej oznajmia Dean i mam błogosławieństwo Twórcy. Dziękuję!

Samsell in Distress  (Ask Jeeves)


Mogę wydawać się z lekka niekonsekwentna, jako że robienie z Sama ofermy irytuje mnie ostatnimi czasy jak jasna cholera, jednak nie da się ukryć, że w jakiś tam sposób rozumiem Serę Gamble, która przyznawała się, że lubi pisać, jak chłopcami się ciska o ściany, wiąże I ogólnie pomiata. Jako że jestem przy okazji Jared i Sam!Girl, sponiewierany nieco Sammy to dla mnie olbrzymia przyjemność wizualna. No co ja poradzę? Tu akurat trafia wersja z Ask Jeeves, ponieważ to rzeczywiście była sytuacja bez wyjścia, bo co w końcu łowca może zdziałać przeciwko zmiennokształtnemu bez srebra w lufie?


Sam nabijający się z Deana (Girls, Girls, Girls)


Pamiętacie ten cudowny czas, kiedy Winchesterowie sprawiają sobie wzajemnie dosyć głupie dowcipy i generalnie nabijają się jeden z drugiego po całości? Scena w jadłodajni, kiedy Sam zabiera bratu komórkę i drze łacha z jego profilu na portalu randkowym dokładnie to mi przypomniała... Ja chcę tego więcej! Wiem, na tym etapie jest to dosyć trudne, ale... może?


Hannah opuszczająca ciało Caroline (Girls, Girls, Girls)


Nie ukrywam, że za Hannah zdecydowanie nie przepadam, jednak podoba mi się sposób, w jaki twórcy zakończyli (miejmy nadzieję) ten wątek. Niekończące się drętwe mowy Castiela to tak naprawdę pikuś w porównaniu z tym, jak Hannah odczuwa reakcję swojego nosiciela na widok osoby, którą ta kocha. Nagle zaczyna rozumieć, że Misja jest drugorzędna wobec ludzkości i postanawia uwolnić Caroline, wrócić do Nieba. Daje to przy okazji kopa Castielowi, ale motyw z Claire mi niespecjalnie leży, więc mam nadzieję na coś ciekawego w przyszłości. Plus, cała ta scena jest absolutnie cudowna wizualnie.

Donna dekapitująca wampira (Hibbing 911)


Wiemy wprawdzie, że co jak co, ale jaja to Donna ma, nie mdleje na widok zeżartego trupa, potrafi raz czy drugi powiedzieć coś z sensem, a głupieje jeno na widok swojego byłego i ewentualnie pierwszy raz w życiu widzianego wampira, mimo to ta cudowna mina, kiedy zdołała uratować życie Jody i pokazać, że jak trzeba, to i z wąpierzem sobie poradzi, to sam miód i radość. Błagam, spin-off z Donną i Jody!!!

A jak to wygląda u Was?

12 komentarzy:

  1. Jak pytasz, to Ci odpowiem, o. Poza tymi, które wymieniłaś powyżej:

    1) Metatron robiący "buu" po usłyszeniu, iż nie zostanie wypuszczony z paki. Bo uwielbiam Metatrona i wcale się tego nie wstydzę.

    2) Wszystkie dialogi Jody z Annie/o Annie ("Jest kapitanem drużyny cheerleaderek! - Naprawdę? - Nie, Sam, pokątnie popala zioło"; "Tak, jestem absolutnie pewna, iż jesteś w stanie nie urządzać imprezy pod moją nieobecność"). Fantastyczny przykład rodzica, który choć zmartwiony o swoją niepokorną przybraną pociechę nie urządza jej piekielnej awantury za każdym razem, gdy córcia coś przeskrobie, bo wie, że młodość musi się wyszaleć.

    3) Jak nie lubię demonicznego Deana, tak jeden montaż jest dla mnie autentyczną perełką: Cas, poważnie chory i jeszcze poważniej zmartwiony losami Deana kończy rozmowę z Samem, mamy ujęcie na jego wyczerpaną sylwetkę na łóżku...I w tym momencie zaczyna rozbrzmiewać 'I'm too sexy', po czym przeskakujemy do baru karaoke. Jak dla mnie, kapitalne ukazanie tego w jaki sposób demoniczność tak naprawdę zmienia starszego Winchestera; nie poprzez krwiożerczość (bo brutalny to on jednak bywał i bez MoCu), ale sprawiając, iż kompletnie olewa tych, których kocha.

    4) Rodzina snobów w 'Ask Jeeves'. Uwielbiam takie indywidua, chcę, aby dostali własny sitcom.

    5) Bobby był fanem Tori Spelling. Już nic nie będzie takie, jak dawniej.

    6) Całe "Fan fiction", a zwłaszcza uwzględnione przez Ciebie momenty. Moje destielskie serce cieszy również romantyczna ballada Casa z białymi gołębiami w tle.

    Maryboo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Metatron jest konsekwentnie prowadzonym psycholem :D też go za to uwielbiam :)

      2. Jody, po prostu Jody. Kocham Jody.

      3. Widać ja jestem z gatunku ludu krwiożerczego :( jakoś mnie to nie ruszyło. Ale fakt, że zestawienie absolutnie rewelacyjne.

      4. I te cudne sceny z Samem :D

      5. O tym była już parokrotnie mowa - w odcinku z Veritas i "Taxi Driver".

      6. Ballada Casa była piękna.

      Usuń
  2. “Kill me…” (Reichenbach)
    ♥ (ta mina...)

    Walka Cole’a i Demonicznego Deana (Reichenbach)
    Uhummm... (mrau)
    Dodatkowo dobił tym, że oddemoniony Dean nadal wygrywa, nawet jeśli nie tak łatwo... Ale to akurat uważam za właściwy wynik, w sensie prawdopodobieństwa.

    teraz zamierza zrobić porządek ze swoim upierdliwym młodszym bratem. Błagam o więcej!
    Żeby mu się wreszcie udało? XD

    Mogę wydawać się z lekka niekonsekwentna, jako że robienie z Sama ofermy irytuje mnie ostatnimi czasy jak jasna cholera, jednak...
    *poklepuje współczująco* Spoko, ja będę narzekać na angst do upadłego, ale i tak się w tym tarzam jak pies w błocie... Zresztą dajcie spokój, Prezesowo, co się tu wszyscy będziemy czarować, jeśli ktoś naprawdę nie chce widzieć malowniczo poniewieranych facetów, to rzuca ten interes po trzech odcinkach. A ci, co zostali, oglądają dla fabuły, oczywiście. :)

    Scena w jadłodajni, kiedy Sam zabiera bratu komórkę i drze łacha z jego profilu na portalu randkowym
    Swoją drogą, jak zobaczyłam to zdjęcie, to pierwsze co pomyślałam... I nie ja jedna. KLIK ;D

    Hannah opuszczająca ciało Caroline (Girls, Girls, Girls)
    zaczyna rozumieć, że Misja jest drugorzędna wobec ludzkości i postanawia uwolnić Caroline (...) Plus, cała ta scena jest absolutnie cudowna wizualnie.

    ♥ Wliczając wdzięczne osunięcie w objęcia Castielowi. Całą decyzją Hannah awansowała na jedną z moich ulubionych postaci.

    Poza powyższymi, od siebie dodaję:
    - rozmowa Deana z Mr. Wynająłem-Demona-Więc-Ja-Tu-Rządzę (plus każdy moment, kiedy Dean pokazuje czarne oczy)
    - moment, gdy fanka oddaje Samulet Deanowi i ten go przyjmuje
    - We don’t really like each other. Then again, what family does? / Mine does.
    - Sam puszczający lwicę salonową przodem i cichcem zwiewający, innymi słowy Sam puszczający ją w trąbę. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy Dean zabije Sama, wreszcie będą mieli prawdziwe powody do Angstu :D

      Oj KLIK KLIK.

      Lester był straszliwie przerysowany, chyba po to, byśmy nie winili Deana za jego zabicie...

      "Mine does" rzeczywiście pięknym tekstem.

      I ten tekst o nietolerancji laktozy!!!

      Usuń
    2. Oj KLIK KLIK.
      ...? A, już wiem... Ale ja w tamtym miejscu oznaczyłam link, a nie pisałam o myśleniu o klikaniu. Hm, właśnie oblałam test na Dean!girl, zgadza się? :}

      I ten tekst o nietolerancji laktozy!!!
      O tak! :)))

      Usuń
    3. O ja głupia, właśnie oblałam test na inteligencję :D Pięęęęęękne :D

      Usuń
  3. Anioły w tym serialu mało co robią finezyjnie, ale i tak Crowley może im śpiewać "Everything you do I do better". Jako fanka duetu Crowley-Castiel dodam, że oni w ogóle lepiej działają kiedy drugi jest blisko ^^.
    A pierwsza konfrontacja Dean'a z Cole'em była piękna (nieodmiennie fascynuje mnie kulturalne obycie Dean'a),narobiła mi niesamowitych nadziei na ten sezon. I nadal mam nadzieję, że się ziszczą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Castiel i Crowley są po prostu doskonali razem :D jedna z moich ulubionych scen w Sezonie 9 - wsiadanie do Pimpmobilu.

      Nadzieja matką... Luke'a Skywalkera.

      Usuń
    2. Biorąc pod uwagę historię i osobowość matki Luke'a, może wymieńmy ją na matkę Hana? ;)

      Usuń
    3. Nieznana, póki co. W żadnym z kanonów :)

      Usuń
  4. Tron i wydobycie łaski na pewno! Ja mam nadzieję (głupią)że najlepsze sceny są dopiero przed nami..Hehe.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń