sobota, 9 maja 2015

I sprawa się rypła!

Nie będę się cieszyć, bo w sumie nie ma z czego. Zdebilenie głównych i drugoplanowych bohaterów sięgnęło szczytów i jeśli jedyną przytomną osobą w towarzystwie jest Dean, będący cały czas pod wpływem Znamienia, a jedyną osobą, która mnie szczerze bawi, jest Rowena, znaczy – gorze nam! Panie Michale, wstawaj, ojczyzna w potrzebie! Ericu Kripke, wracaj, zanim wszystko do reszty spi... zepsują!


 Banda osłów i Rowena.

Na początek: tytułowa rodzina Styne’ów. Nie, nie i jeszcze raz nie. Owszem, przyznaję, podobał mi się wątek rodziny zajmującej się Złem, koniecznie przez duże Z, i to od tysiącleci. Czerpiąca swoją moc z mrocznej Księgi Przeklętych. Tyle że oczywiście nie można było stworzyć jakiejś mrocznej rodzinki i nie dać jej korzeni w tradycji. Połączenie jej z Frankensteinami ma sens  o tyle, że wyjaśnia szalone eksperymenty. I nic poza tym. Carver krąży po temacie mrocznych rodzin trzymających władzę (dobrze, że nie grup) od czasów Bloodlines i ni cholery nie widzi, że to się naprawdę nie sprawdza. Nie w tak rozbudowanym już świecie. To miało sens na etapie wcześniejszych odcinków, teraz absolutnie nie. No chyba że mroczne rodziny siedziały w Europie, bo jak wiadomo, poza Szkocją nic nie istnieje. Znaczy w sumie do niedawna nie istniało. Tak więc mieliśmy rodzinę, która po pierwsze morduje jak chce, po drugie jest tak wzmocniona eksperymentami i nikt nigdy na to nie wpadł? Jasne, rozumiem, zasada „żadnych świadków” działa, ale nie wierzę, że nikt nigdy nie połączył kropek, zwłaszcza jeśli chodzi o Ludzi Pisma. Nie. Wprowadzenie czegoś takiego na tym etapie kupy się nie trzyma. Zwłaszcza, że mówimy o rodzinie, która pomogła choćby dojść do władzy Hitlerowi. Dziękuję i przepraszam.

 Czy ktoś może mi wyjaśnić, dlaczego unieruchomili mu tylko jedną rękę?

I w tym wszystkim ta radosna rodzinka nie może znaleźć naszej „ulubionej” Charlie (osoby będące teraz w żałobie skreślają cudzysłów). Która nie dość, że jest nerdem, co – jak już wcześniej wspominałam – łykam bez problemu, to jeszcze opanowała zacieranie śladów do tego stopnia, że rodzinka stojąca za zamachami na WTC i krachem w latach 30. nie jest w stanie jej wytropić. Bogowie, litości! Jednak – i piszę to niechętnie – Charlie w tym odcinku również uległa nagłemu zdebileniu. Nie mówię już o ukrywaniu wszystkiego przed Deanem, bo to dosyć naturalne, plus to debilny pomysł Sama, choć ktoś, kto zapoznał się z przygodami braci z nieco bardziej obiektywnego źródła informacji, jakim są książki Chucka, powinien chyba wiedzieć, jak to się wszystko skończy. 
 
 O, nawet ma te książki na kompie...

Nie mówię też o radosnym przekomarzaniu się z Roweną, bo ja pewnie nie byłabym w stanie zachować spokoju i walnęłabym wiedźmę w łeb raz a dobrze czymś ciężkim. Ale to Charlie, więc nawet cierpliwość posiada przewyższającą ludzkie standardy. 
 

Nerd i wiedźma. W sumie podobała mi się ta wymiana zdań.
 
Ale moment, w którym kolejna dotknięta klątwą 10 sezonu osoba wykazuje się zdebileniem na poziomie przeciwników drużyny A i wieje z miejsca bezpiecznego, gdzie znajduje się pod opieką anioła (tak, wiem, że to Castiel, ale lepszy rydz niż nic), klasycznie do motelu, żeby sobie dokończyć badania, wiedząc, że cały czas ma na karku rodzinę Styne’ów, jest momentem, w którym człowiek już wie, jak się to wszystko skończy. Ach, czy wspomniałam jeszcze o jakże uroczym aliasie, pod jakim zameldowała się Charlie? Carrie Asimov, yeah right. Tym odcinkiem scenarzyści utwierdzili mnie w zdaniu, że są autoreczkami. A przynajmniej ta dwójka – kto Bucknerowi i Ross-Leming dał do napisania ten odcinek, do cholery! Charlie jest zajebista, bo jest zajebista. Bo tak piszemy. Bo skacze po dachach pociągów. Bo zdobyła Księgę, której rodzina Styne’ów znaleźć nie może, mimo że dysponuje zaklęciami mogącymi ją zlokalizować. Bo nauczyła się władać bronią tak, że jest w stanie zaciąć kogoś w rękę, by wytrącić mu broń. Bo... Bo jest na tyle głupia, by zwiać z danymi, które są cholernie istotne i zaszyć się w ciemnej d..., a potem zamiast uciec (nie wierzę, że ten motelowy pokój miał jeno jedno okno), zamyka się w łazience i czeka z maleńkim ostrzem na zabójcę... Tak, wiem, potrzebowała czasu, by skopiować dane. A teraz powiedzcie mi, jak chłopaki te dane wydobędą? Znowu dostaną e-mail zza grobu z informacjami? Jak w przypadku końcówki sezonu 8 i Kevina? Tyle że Kevin miał mocno rozwiniętą paranoję! Jak rozumiem, Charlie też. I zapomnieliśmy o tym wspomnieć, bo przecież to Charlie, więc wszystko, co robi, jest doskonałe. No przynajmniej tyle, że tym razem nie do końca. Nie zaskoczyła mnie jej śmierć, mam tylko nadzieję, że Castiel nagle nie okaże się być w stanie ją wskrzesić... Po tym, jak nie mógł tego zrobić z Amelią... Nie powiem, że tańczę radośnie na grobach mych wrogów po tej scenie, bo wolałabym, żeby Charlie zginęła sensownie albo najlepiej w ogóle, po prostu zniknęła z pola rażenia, ale proszę jej nie wracać. Nie po tym jak zginęło bez sensu w tym sezonie już trochę postaci, którym to wskrzeszenie by się przydało.

 Wychodzi na to, że Sam był straumatyzowany na ten widok, bo Charlie ma koszulkę z klaunem.

Nie bez powodu przywołałam tutaj wcześniej Kevina. Jego śmierć w sezonie 9 też była tym, co zdrowo kopnęło Deana, tak będzie teraz i ze śmiercią Charlie. Plus, Dean właśnie się przekonał, że jego własny braciszek i najlepszy przyjaciel robili go wręcz konkursowo w balona przez ostatnie kilka tygodni. Po tym, jak on sam przestał ukrywać cokolwiek i wyznał wszystko. Szczerze mówiąc, to jestem zaskoczona, że starszy Winchester w ogóle sam nie doszedł do wszystkiego na własną rękę, bo z Sama taki konspirator jak z koziej dupy trąba, o Aniele Pana nie wspominając. Przewiduję foch na potęgę albo odcięcie się od kochanych przyjaciół i rodzinki, co w tym przypadku będzie totalnie zrozumiałe. Naprawdę, po raz pierwszy zrozumiem Angst któregokolwiek Winchestera.

 Sam zapewne doskonale rozumie w tym momencie Crowleya.

O Samie i Casie nie chce mi się nawet gadać, bo naprawdę nie wiem, który z nich jest głupszy. Powiem tak, jeśli w tym festiwalu głupoty najbardziej bawi mnie Rowena i jej kąśliwe uwagi, to jest naprawdę źle. Swoją ścieżką, nawet jej knowania nie umocniły mnie tak bardzo w przekonaniu, że Crowley jest jej nieodrodnym synem, jak te jej uwagi. Tyle że takie uwagi zwykł wygłaszać właśnie tenże,, a Król również w tym odcinku nie robi nic. A, przepraszam, gra w rzutki i rozmawia z chomikiem. Oraz morduje podwładnych. Naprawdę? Jedyne, co mnie ciekawi, to osoba, którą polecił znaleźć. Kogoś z Wielkiego Kowenu? To chyba ma największy sens, bo wszyscy inni, którzy są wysoko ustawionymi graczami, już dawno nie żyją. Zwłaszcza jeśli mieli niewątpliwego pecha skrzyżować anielskie ostrze z Królem Piekła, a w zapowiedzi odcinka było coś o „starym przeciwniku”. 

 Zaczynam mieć nadzieję na to, że Crowleya jednak wykończą. Nie mam siły oglądać już jego powolnego staczania się na dno den. Choć może to część planu. Dajcie bogowie.

Powiem szczerze, że wychodzi na to, że to jedyna rzecz, która mnie naprawdę interesuje. Bo katastrofalne ujawnienie tajemnicy było do przewidzenia. Wściekły Dean jest do przewidzenia. Dean pod wpływem Znamienia jest do przewidzenia. Głupota Sama i Casa jest do przewidzenia. Rowenowa chęć zemsty jest do przewidzenia. Tylko tej cudownej współpracy między braćmi ze środka sezonu tak bardzo mi żal...

 Tyle dni uwięzienia, a manicure i make-up doskonałe.

Supernatural 10x21 Dark Dynasty, scen. E. Ross-Leming i B. Buckner, reż. R. Singer, wyst. J. Padalecki, J. Ackles, M. Collins, M. Sheppard i inni.

10 komentarzy:

  1. Charlie wreszcie znika ze sceny; za taki dar jestem w stanie wybaczyć temu odcinkowi wszelakie niedociągnięcia i kretynizmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie. Bo nawet jak się cieszę, to ta śmierć sama w sobie była idiotyczna.

      Usuń
  2. Pytanie, czy znika, ja bym się z góry nie cieszyła,może jest tylko ciężko ranna, może ją Castiel wskrzesi? (może mu się moce zatną?).Castiel stojący na straży dwóch skłóconych bab...Proooszę....Gdzie ten majestat z pierwszej sceny,kiedy na ścianie pojawił się cień skrzydeł? Gdzie istota, która groziła Deanowi powtórnym wtrąceniem do piekła, przy której Dean się zamknął?
    Uwięzienie jednej ręki było idiotyczne, ale co w tym odcinku nie było?
    Frankenstein? Nie, serio?!
    Dean miał fajną minę, kiedy demaskował Sama.
    Crowley fajnie grał w rzutki, uroczy był.
    A chomik był słodki.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli wskrzesi ją, a nie wskrzesił Amelii, strzelam focha. Jak Dean.

      TAK! Teraz anioł jest chłopcem na posyłki, a wtedy budził grozę. Właściwie, jak większość aniołów. Pamiętasz, jak zachowywał się Sam, kiedy przyszło mu poznać Casa?

      Usuń
    2. Pamiętam! Był taki słodko nieśmiały, że to zaszczyt, z rękami się pchał!

      Chomik

      Usuń
    3. Jak ja tęsknię za tamtymi chłopcami!

      Usuń
  3. Team Charlie! <3
    Szkoda, że zginęła w tak bezsensowny sposób. Czy naprawdę wszystkie drugoplanowe postaci muszą tak kończyć? To jest takie... powtarzalne. Banalne. No i chciałoby się, żeby były jakieś postaci w tle, które mają własne życie i czasem się pojawiają. Fajnie jest, gdy bracia mają sprzymierzeńców, no i postaci z tła też mocno wpływają na budowanie klimatu serialu... Ale po co, jak nie ma pomysłów na postaci, to najlepiej zaszokować widzów (jeśli ktokolwiek był zaszokowany)...

    Pełna zgoda Cathio, jak zazwyczaj :) Odcinek pełen głupot, a najlepiej wypadła Rowena, szok -.-

    Fajna wzmianka o Mary Shelley, a Frankensteiny byłyby spoko, gdyby tylko poprzestaliby na zrobieniu z nich mrocznej rodzinki zajmującej się nekromancją. Ale nie, muszą być super hiper potężni, i to oni wywołali czarną dżumę, wojnę stuletnią, II WŚ, 9/11... To brzmi dziwacznie i przesadnie, a nie groźnie, a przecież był to materiał na niezły wątek. Ktoś zapomniał powiedzieć scenarzystom, żeby nie przesadzali z fantazją. Ogólnie, lipa :/

    Karmena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, zginęła tak idiotycznie, że nawet ja - jej zdecydowana antyfanka nie jestem w stanie tego przełknąć...

      Usuń
  4. Na początek: tytułowa rodzina Styne’ów. Nie, nie i jeszcze raz nie.
    Polać Ci.

    No chyba że mroczne rodziny siedziały w Europie
    Europa w ogóle składa się z mrocznych rodzin. Novakowie to tylko w Ameryce, wszyscy (scenarzyści) to wiedzą.

    Zwłaszcza, że mówimy o rodzinie, która pomogła choćby dojść do władzy Hitlerowi. Dziękuję i przepraszam.
    Cała ta legenda z robieniem biznesu na robieniu bajzlu po to, żeby potem robić porządek, ma strasznie chude nóżki, czy tylko ja jestem tępa i nie ogarniam Mrocznego Geniuszu Ekonomicznego?

    Czy ktoś może mi wyjaśnić, dlaczego unieruchomili mu tylko jedną rękę?
    U siebie miałam liczne hipotezy. Teraz już tylko chcę, żeby na to litościwie spuścić kurtynę... -.-

    „ulubionej” Charlie (osoby będące teraz w żałobie skreślają cudzysłów)
    *uprzejmie obojętne spojrzenie* O co chodzi? To jest (głupi) cliffhanger i w następnym odcinku ją będą ratować, rozumiemy się?

    O, nawet ma te książki na kompie...
    Skąd wiesz, że to nie fanportal z fanfikami. ;D

    Bo nauczyła się władać bronią tak, że jest w stanie zaciąć kogoś w rękę, by wytrącić mu broń.
    Ale jak ją ma zaciukać złoczyńca bez jednej łapy to nagle ledwo wie, którym końcem ten nóż trzymać. :P

    mam tylko nadzieję, że Castiel nagle nie okaże się być w stanie ją wskrzesić... Po tym, jak nie mógł tego zrobić z Amelią...
    Bo Amelię już Tamiel obgryzł. Leczyć jej Castiel też nie mógł. A Charlie już ma przetestowaną pozytywnie. :3

    A, przepraszam, gra w rzutki i rozmawia z chomikiem.
    ♥ Czy możemy poświęcić minutę (ciszy) na celebrację wspaniałości pozycji przybywających w CV Marka Shepparda?

    [spam mode on] Trochę więcej jak zwykle u mnie. [/mode off]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać scenarzyści mają własną Szkołę Filmowej Ekonomii.

      Fanportal z fanfikami nie miałby podtytułu "by Carver Edlund" :D

      No więc właśnie!!!! Jak nie lubię Charlie Sue, tak jej śmierć się kupy nie trzyma!!!

      CV Marka Shepparda jest bloody awesome - totalnie zestrachał Foxa Muldera, bronił Gaiusa Baltara, zrobił osła z Mala Reynoldsa, pomiatał ekipą WH13 i zawsze był górą nad Nate'em Fordem i jego współpracownikami :D

      Usuń